Witaj! [ logowanie | rejestracja ]
Faceci powinni wreszcie dorosnąć.
Dr Allison Cameron
Izba przyjęć: Czy House byłby lepszy jako serial nieproceduralny?
Autor: ToAr | Kategoria: Serial | data: 29 listopada 2009 | Odsłon: 6215
Serial ''Dr House'' to moim zdaniem rzecz bardzo dobra. Jednak odrobinę brakuje mu do genialności. Piętą Achillesową jest sztywne trzymanie się reguł serialu proceduralnego. Jeden odcinek = jeden pacjent. Wydaje mi się, że gdyby twórcy porzucili tę formę to ''House'' byłby jeszcze lepszy. (Uwaga! Spoilery na temat fabuły)
W ostatnim czasie David Shore i spółka prezentują nam w serialu dłuższe wątki i większe skoncentrowanie fabuły na postaciach. W przeszłości było to przeważnie rzadkością. Nawet jeśli był jakiś wciągający motyw to bardzo szybko znikał. Można dla przykładu wymienić powrót byłej dziewczyny House'a Stacy (Sela Ward) lub konflikt głównego bohatera z policjantem Tritterem (David Morse).
Większość wątków nie odcisnęła piętna na fabule serialu i mieliśmy bardzo szybki powrót do stałego status quo. Nawet jeśli jacyś główni bohaterowie odchodzili, to za moment wracali. Żadnych trzęsień ziemi. Wyjątków było mało jak np. śmierć Amber. W sezonie szóstym jednak mamy od początku do chwili obecnej pewien większy zamysł. Opiera się on min. na próbach zmiany postępowania jakie podejmuje główny bohater. Poczynając od pobytu w szpitalu psychiatrycznym i detoksie do większego zaangażowania się w związek z Cuddy.
Jednak jest rzecz, która przeszkadza mi w pełnym delektowaniu się tym character-development w serialu. Chodzi tu mianowicie o permanentny element fabuły, czyli pacjenta tygodnia. Za każdym razem na początku jest przedstawienie pacjenta i jego krótka geneza. Potem mamy objawy choroby. Następnie bohater ląduje w szpitalu. Tam ma miejsce kilka stałych faz. Lekarze po dyskusji stawiają diagnozę. Oczywiście jest ona błędna i leki nie skutkują. Pacjent jeszcze na dodatek np. wymiotuje krwią, robi pod siebie, traci władzę w częściach ciała, ma halucynacje, traci wzrok, wypadają mu włosy, ma ataki duszności itp. Repertuar jest stały i się nie zmienia.
W międzyczasie lekarze latają po laboratoriach i miejscach pobytu pacjenta. Potem na końcu House dostaje natchnienia. Przeważnie podczas dyskusji, która akurat nie ma nic wspólnego ze stanem chorego. Dość często też pacjent uosabia problemy, z którymi borykają się w danym momencie bohaterowie. Te wszystkie elementy wypełniają znaczną część fabuły odcinków. Co za tym idzie, nie pozwalają one w pełni zbudować bogatszej charakterystyki głównych bohaterów. Nie starczy na to miejsca.
To przeszkadza zwłaszcza w tym sezonie. Tak wiele ciekawych rzeczy dzieje się w serialu. Dlaczego więc nie skupić się na nich zamiast na pacjentach tygodnia. Nie zawsze, ale przeważnie i tak jako widz nie mogą się zbytnio ekscytować losem chorych. Nie widuje się ich za dużo w epizodach. Więcej czasu ekranowego przeznaczone jest na badania i stawianie diagnozy. Poza tym w 99,5% wychodzą oni ze szpitala zdrowi. Więc, także nie drżę o ich los, bo jest on z góry znany.
Dlatego zastanawiam się czy dla serialu nie byłoby lepsze całkowite lub częściowe porzucenie idei pacjenta tygodnia? Zamiast tego można by było zbudować jakiś interesujący wątek dla samych bohaterów. Moim zdaniem najlepsze odcinki ''House'a" nie posiadają w fabule tzw. pacjentów tygodnia. Przykładem jest choćby premierowy dwugodzinny ''Broken" z początku szóstej serii. Z dawniejszych można wymienić np. ''House's Head" lub ''Three Stories".
W obecnym sezonie jest wątek zabójstwa afrykańskiego dyktatora przez Chase'a. Dla mnie ta historia jednak nie jest w pełni rozwinięta. Powód jest oczywisty. Nie poświęca się mu tak dużo czasu, jakby to było możliwe. Scenarzyści mogliby wymyślić kilkuodcinkowy motyw z śledztwem wewnątrz szpitala lub nawet policyjnym, odnośnie podejrzanej śmierci dyktatora. Pozwoliłoby to bohaterom zaistnieć w fabule i zająć w tej sprawie konkretne stanowisko. Taka zmiana byłaby korzystna zwłaszcza dla bohaterów drugiego planu. Oni zawsze byli nieco poszkodowani fabularnie w serialu. House ma kompletny portret w serialu. Pozostali już nie w tym stopniu. Przeważnie tylko powierzchownie dowiadujemy się czegoś o bohaterach drugiego planu. Obecna formuła serialu nie specjalnie pomaga w naprawieniu tego stanu rzeczy.
Ja z otwartymi ramionami powitałbym serial ''Dr House'' bez pacjentów tygodnia. Skupiony dużo bardziej na bohaterach i ich wątkach. Z historiami, które bardziej angażowałby te postacie i pozwalałyby im pokazać się w nowym świetle. Dużo łatwiej można wciągnąć się w serial kiedy przeżywamy losy bohaterów. Ale temu trzeba poświęcić odpowiednio dużo czasu. Mam nadzieję, że twórcy przerzucą się kiedyś na takie myślenie. Ja w szóstym sezonie wolę oglądać jak House próbuje się asymilować społecznie, niż jak leczy pacjentów. Główny bohater jest jedyną postacią z którą jestem w 100% związany. Jego losy i decyzje przeżywam najbardziej. Może niedługo to samo będzie można powiedzieć o pozostałych bohaterach. Oczywiście jeśli tylko twórcy dadzą im trochę miejsca na swoje pięć minut.
A Wy jakie macie zdanie na ten temat? Czy ''House" skupiony bardziej na bohaterach niż na pacjentach to dobry pomysł? A może zły?
Źródło: popcorner.pl
Poleć news innym
wasze komentarze (13)Dodaj kometarz »
Jeśli autora artykułu nudzi serial niech go nie ogląda. Dr House jest jaki jest i dlatego ma tylu fanów. Jak ktoś chce się bardziej skupić na ludzkich relacjach to polecam inne seriale lub wnikliwsze oglądanie dr House.
zabawne są komentarze, gdzie autor kończy "to moje zdanie". Oczywiście, że to twoje zdanie, bo to twój komentarz (!). Jeśli chodzi artykuł - napisany słabo, nie całkiem przemyślany a na dodatek nie wnoszący nic ciekawego. Serial nazywa się House, bo to o nim ma być a nie o pielęgniarkach. Nie bez powodu istnieje wiele powiązań Housa z Holmsem. W serialu chodzi o zagadki ale i o bohatera. Głównego. Podsumowując, artykuł słaby i treść nieciekawa. Pozdrawiam.
Hmmm ...nie zgadzam się z niektórymi osobami...czy na prawde myślicie,że tu chodzi o rozwiąnie zagadki....to jesteście dziwni i przeczytajcie lepiej książke DH Housa.
Moim zdaniem serialowi niczego nie brakuje. Nie zawsze pacjentów udaje się uratować i myślę, że nie jest tak bardzo przewidywalny. Mnie osobiście każdy odcinek wciąga i nie chciałabym żeby Dr House się zmieniał...
________
jak dla mnie film jest przewidywalny pozostaje 5-6 minut do końca odcinka trafna diagnoza bo House`a po prostu tak nagle olśniło. Ale gdyby ten serial nie miał takiej budowy ja ma to stałby się zwykłym serialem medycznym coś w stylu "Chirurdzy", jak nie jakaś tandetną telenowelą. Dlatego uważam, że jeśli TEN serial ma pozostać TYM serialem, a TEN House Tym House`m niech jest tak jak jest.