Religia to nie opium dla mas. To placebo dla mas.

Dr Gregory House


Izba przyjęć: Doktor House superstar

Autor: ToAr | Kategoria: Książki | data: 21 września 2009 | Odsłon: 3089


Fenomen doktora House'a sięgnął druku. W księgarniach są już dwie książki o serialu i jego bohaterze oraz wcielającym się w jego rolę uroczym Angliku Hugh Lauriem. Na czym polega czar doktora House'a?



To dupek. Tak zaczyna się jeden z rozdziałów książki "Dr House. Całkowicie bez autoryzacji". Nie sposób się z tym nie zgodzić. Naczelny diagnosta szpitala Princeton-Plainsboro Gregory House jest dupkiem. Jest też mizantropem, seksistą i chamem. Ale cały, dosłownie cały świat (66 krajów, prawie 82 mln widzów w 2008 roku), od pięciu lat zasiada przed telewizorami, żeby oglądać, jak mieszając z błotem pacjentów i współpracowników, połykając garść przeciwbólowego vicodinu i patrząc na nas swoimi przenikliwymi niebieskimi oczami znów uratuje komuś życie. Co prawda sami pacjenci interesują go mniej niż medyczne zagadki, które w sobie noszą, ale bez wątpienia House jest genialnym lekarzem. Poza tym - przystojnym. To, że po zawale mięśnia czterogłowego uda utyka, niczego mu nie ujmuje. Przeciwnie, w oglądających serial paniach uruchamia instynkt opiekuńczy. A do tego te oczy, te surowe rysy i ten kilkudniowy zarost... I osobowość. House mówi, co myśli, ubiera się w to, co lubi, umie manipulować otoczeniem, jeździ motorem i nie ma zobowiązań. Gregory House przekuł paskudny charakter w formę sztuki.

Nic zatem dziwnego, że z ekranów trafił także na karty książek, i to od razu dwóch. Obie przeznaczone są dla fanów serialu, chyba że kogoś interesują życiorysy brytyjskich komików. To zainteresowanie może zaspokoić w połowie biograficzna książka o Hugh Lauriem, którego dorobek zawodowy okazał się jednak za krótki na pełnowymiarową książkę, więc autor dodał jeszcze streszczenia trzech pierwszych sezonów serialu. Jedyną przewagą pozycji "Dr. House. Biografia Hugh Lauriego i przewodnik po serialu" nad Wikipedią jest to, że można ją czytać w wannie, po polsku i bawić się wpadkami i błędami medycznymi popełnianymi przez House'a i jego zespół.

Nieco inaczej jest z popularnonaukową "Dr House. Całkowicie bez autoryzacji". To zbiór esejów, więc jest dość nierówny, ale ciekawy. Zbiór otwiera "Pojawia się House", przezabawna parodia House'a w różnych wcieleniach od hydraulika, przez telemarketera, aż po bejsbolistę. Rozśmieszyła mnie "Natura prawdziwego skur...ela", w której Brytyjka ogląda serial i nie widzi nic szokującego ani w kontrowersyjnych dla amerykańskiej publiczności zachowaniach bohatera, ani w jego uzależnieniu od środków przeciwbólowych. Radzi obejrzeć rodzime produkcje, gdzie roi się od Prawdziwych Skur...eli. Poza tym z brytyjskiego punktu widzenia House nie może być zły, bo gra go ukochany przez Anglików Hugh Laurie, który nie mógłby być znielubiony nawet gdyby zagrał Hitlera. Słabsze teksty są w mniejszości, a z jeden z nich - "Być jak House!" - warto zapamiętać jako radę.

Źródło: gazeta.pl

Zgłoś błądStaramy się, aby na tej stronie były jak najbardziej wiarygodne informacje. Jeżeli, więc zauważysz jakikolwiek błąd, to prosimy o zgłoszenie go wraz z podaniem linka do strony, na której się znajduje. Możesz się z nami również podzielić uwagami na temat strony. Za wszelką pomoc dziękujemy!
wasze komentarze (0)Dodaj kometarz »



Możesz być pierwszą osobą, która doda komentarz.