Witaj! [ logowanie | rejestracja ]
Ten sukinsyn to najlepszy lekarz, jakiego mamy.
Dr Lisa Cuddy
Izba przyjęć: Kocham pana, doktorze House
Autor: ToAr | Kategoria: Portal | data: 24 czerwca 2009 | Odsłon: 9785
Prezentujemy Wam artykuł, który ukazał się w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".
Zamiast zadowolić się wakacyjnymi powtórkami, fani najlepszych telewizyjnych produkcji tworzą strony internetowe.
Polscy fani amerykańskich seriali walczą z chandrą, wywołaną przez telewizyjny sezon ogórkowy. Nie mogąc wytrzymać bez ulubionych bohaterów, postanowili działać.
– To jest rodzaj uzależnienia. Teraz jesteśmy na odwyku, bo nowa seria odcinków pojawi się w USA dopiero 21 września – mówi “Rz” Arkadiusz Tobiasz, który założył polską stronę internetową poświęconą serialowi “Dr House”. – Na szczęście do tego czasu zostaje nam strona. A na forum możemy spekulować na temat nowego sezonu, zbierać newsy z USA – dodaje.
Podczas lata pełnego powtórek to właśnie fani amerykańskich seriali cierpią najbardziej. Ból oczekiwania na wyprodukowanie nowego sezonu zwiększa jeszcze niepewność: czy nasi to kupią? Taką gorzką pigułkę swego czasu przełknąć musieli np. miłośnicy serialu SF “Babylon 5”, który zniknął z emisji w połowie opowiadanej historii i nigdy nie wrócił do polskiej telewizji.
Polscy fani seriali nie oglądają się więc na stacje telewizyjne i zakładają strony internetowe. Mają je już nie tylko “Dr House”, ale też choćby seriale “Gotowe na wszystko”, “Kości”, “Skazany na śmierć”, “Zagubieni”, “Chirurdzy”, “Detektyw Monk”, “Rodzina Soprano” czy telenowela “Moda na sukces”. Długo by wymieniać.
– Amerykańskie seriale są tak bogate w treść i wątki, że naprawdę wzbudzają emocje, chce się o nich rozmawiać i robi się to właśnie na stronach i forach – tłumaczy “Rz” dr Mirosław Filiciak, medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, współorganizator konferencji o produkcjach telewizyjnych z USA.
Nowy odcinek to święto
– Brakowało mi miejsca w polskim Internecie, gdzie znalazłbym bazę dla fanów “Mody” – opowiada Kamil Rybak, który od dwóch lat prowadzi stronę tej telenoweli. – Godzina 16 to dla mnie magiczny czas kiedy mogę się zrelaksować i w spokoju obejrzeć kolejne epizody mojego ulubionego serialu. Kiedy przegapię jeden odcinek, wówczas staram się to nadrobić, szukając go w Internecie. Wiem, że takich osób jest więcej – tłumaczy, dlaczego założył stronę.
– Oglądałam serial w Polsacie i spodobał mi się na tyle, że postanowiłam się dowiedzieć o nim czegoś więcej – mówi Katarzyna Markusz, która prowadzi bloga poświęconego “Gotowym na wszystko”. – Szukałam streszczeń odcinków, informacji o głównych bohaterach oraz przecieków na temat zakończenia i rozwiązania zagadki śmierci jednej z bohaterek. Ponieważ to, co znalazłam, niezbyt mi odpowiadało, postanowiłam sama założyć stronę.
Michał Szóstka prowadzi serwis poświęcony filmom i serialowi TV o Indianie Jonesie. – W najbliższej rodzinie ludzie się przyzwyczaili do tego, że jestem fanem Indiany – mówi “Rz” Szóstka. – Niektórzy mówią, że to takie dziwactwo, bo nie tylko prowadzę stronę internetową, ale przebieram się za Indianę Jonesa: mam kapelusz, pas, kurtkę. Nie jestem sam. Takich ludzi jest w Polsce sporo. A w Niemczech przebiera się cała masa Jonesów.
Opryskliwy lekarz górą
– Jestem zagorzałym fanem doktora House’a. Chcę być cały czas na bieżąco z tym, co się dzieje w samym serialu i wokół niego. Widziałem każdy odcinek, a niektóre nawet po kilka razy. Strona umożliwia takim osobom jak ja nawiązanie kontaktu i rozmowę o każdym z odcinków – mówi Arkadiusz Tobiasz.
Za lekarza się wprawdzie nie przebiera, ale pracowicie rozbudowuje stronę, na której są już i muzyka z serialu, i wywiady z aktorami, którzy zdradzają, co pojawi się w kolejnej serii. No i można podyskutować o najciekawszych przypadkach, bo fanów serii najbardziej rozpalają medyczne zagadki, z którymi w detektywistycznym stylu zmaga się główny bohater grany przez Hugh Laurie’ego. Jednych bulwersują szpilki w czaszce, innych tasiemiec w mózgu czy nicienie w oku.
Dajcie nam bohatera
Jednak strony fanów to nie tylko dyskusje o tym, co wydarzyło się w serialu. Na witrynie serialu “Zagubieni” (“Lost”) powstają fankluby poszczególnych postaci. Wielbiciele licytują się, która z bohaterek jest najładniejsza. Można obejrzeć zdjęcia z planu filmowego i przedruki wypowiedzi bohaterów z zagranicznej prasy. Ci, którzy chcą się sprawdzić, mogą rozwiązywać quizy typu “rozpoznaj cytat”.
– Użytkownicy mojej strony o doktorze House’ie piszą też opowiadania z postaciami serialu w roli głównej. Część fanów wydaje w najbliższym czasie encyklopedię wiedzy o serii – mówi Tobiasz.
– Ludzie tak bardzo czują się związani z bohaterami ulubionych seriali, że czasem nawet postrzegają fikcyjne postacie, tak jakby były prawdziwe – mówi prof. Maciej Mrozowski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego. – W latach 70. amerykański aktor serialowy opowiadał mi, jak został pobity przez widza, bo na ulicy pojawił się ze swoją prawdziwą, a nie serialową, żoną, co przez fana zostało potraktowane jako zdrada.
Na jednej z witryn fanowskich serialu “Moda na sukces” można obejrzeć m.in. pierwszy odcinek serialu, nigdy nie wyemitowany w Polsce. TVP rozpoczęła bowiem emisję od 216. odcinka. Fani podpisują również specjalną petycję do władz publicznej telewizji, bo protestują przeciw emisji w wakacje tylko jednego odcinka dziennie (normalnie można obejrzeć dwa). wizyjnych z USA.
Niewykorzystana nisza
Jedną z polskich stron serwisów “Mody na sukces” odwiedzono już ponad 6 milionów razy. Stronę “Dr House” odwiedza dziennie nawet 7 tysięcy ludzi. Mimo tej popularności serwisy są deficytowe i ich autorzy sami muszą je finansować. Tobiasz pieniądze na opłacenie serwera zbiera wśród użytkowników strony. Na razie uzbierał 350 złotych.
Zdaniem speców od marketingu takie strony to w reklamie wciąż niewykorzystany obszar. – Korzysta z nich bardzo wyselekcjonowana i oddana grupa użytkowników, więc przekaz skierowany do nich może odnieść duży skutek. Da dużo większy efekt niż tradycyjna reklama internetowa – mówi “Rz” Paweł Suchocki, dyrektor agencji PR Buzz Media, specjalizującej się w nietypowych akcjach promocyjnych.
– Firmy jeszcze nie zauważają tej formy marketingu, a i twórcy stron nie pomagają. Powinni występować o włączenie swych witryn do tzw. sieci reklamowych. Byłoby im łatwiej o pieniądze.
– Fani angażują swoje pieniądze, nie licząc na zysk. Dla nich często ważniejszy jest status eksperta w jakiejś dziedzinie. A w społeczności sieciowej ten, kto zakłada portal jakiegoś serialu, jest ekspertem, a to samo w sobie jest coś warte – tłumaczy dr Filiciak. – Ważny jest też element poczucia wspólnoty, a im mniejsza grupa, tym poczucie wspólnoty jest większe.
Co lekarze myślą o serialowym koledze po fachu
Doktor House jest leniwy, brutalnie szczery, niesympatyczny, bo czarne charaktery są bardziej pociągające. Zresztą nawet w niektórych regionach naszego kraju, jeśli doktor jest nadmiernie miły i uprzejmy, pacjenci podejrzewają, że czegoś pewnie nie wie lub zabieg się nie udał.
– prof. Zbigniew Gaciong, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Warszawski Uniwersytet Medyczny
House uczy analitycznego myślenia i bezwzględnej logiki. Diagnostyka różnicowa, którą prowadzi przy użyciu tablicy, z udziałem asystentów, powinna być wzorem dla nauczycieli na uczelniach medycznych.
A lekarze oglądający ten serial mają okazję zweryfikować wiedzę z zakresu onkologii, toksykologii, chorób zakaźnych i reumatologii.
– dr Adam Przybyłowski, specjalista chorób wewnętrznych, farmakolog kliniczny
Serial jest świetny, uwielbiam doktora House’a, podobnie jak wielu moich znajomych z roku. Większość odcinków widzieliśmy, zanim jeszcze pojawiły się w polskiej telewizji. House imponuje, bo ma zawsze rację, bo uparcie dąży do celu, łamiąc zasady i konwenanse. Dla niego liczy się tylko cel – rozwiązanie zagadki. Wielu studentów medycyny chciałoby być jak dr House.
– Łukasz Dobiecki, student VI roku medycyny
Uwielbiam doktora House’a. W niczym nie przypomina lekarzy innych popularnych seriali. Z jednej strony błyskotliwy, inteligentny, skuteczny, z drugiej – zimny, zarozumiały, sarkastyczny, ale szczery do bólu.
Ma też oryginalne poczucie humoru. Myślę, że chciałabym mieć takiego szefa.
– Emilia Frankowska, lekarz rezydent
Wypowiedzi dla pisma „Służba Zdrowia”
Źródło: rp.pl
Poleć news innym
wasze komentarze (5)Dodaj kometarz »
Niezłą reklamę Ci zrobli, co nie ToAr? Ile użytkowników przybyło od publikacji...?
Dr House był, jest i będzie niepowtarzalny. Jego charakter, styl, humor... Wiele osób fascynuje jego zachowanie, w tym również i mnie. Jego postać była naprawdę bardzo oryginalnym pomysłem!
A ja chciałam kupić dzisiaj Rzepę, ale we wszystkich okolicznych kioskach i sklepach nie było.... Wrrrr... Dzięki, że mogę to przeczytać chociaż tu
Ciekawie ogląda się House'a z książką do interny Zawsze po takim odcinku chce mi się uczyć, więc można powiedzieć, że serial pełni rolę "motywatora" ;