Witaj! [ logowanie | rejestracja ]
To idealny związek - niczego sobie nie mówią, więc nie mają się o co kłócić.
Dr Eric Foreman
Izba przyjęć: Maraton okiem widza
Autor: ToAr | Kategoria: Sezon 2 | data: 20 czerwca 2009 | Odsłon: 6849
Tak się złożyło, że miałem okazję brać udział w filmowym maratonie drugiej serii House’a, którą zorganizowała sieć kin Helios. Gnałem na złamanie szyi, aby 30 minut przed seansem odebrać zarezerwowany bilet. W końcu wszystkie bilety zarezerwowane zostały już w środę. Przemoczony stanąłem w kolejce i odebrałem swój bilet. Przy okazji otrzymałem dwa plakaty promujące maraton. „Super” – pomyślałem.
reklama | czytaj dalej →
Z ciekawością wyczekiwałem mnóstwa atrakcji jakie zostały zaplanowane. Około 22.15 pojawił się na scenie mężczyzna. Był chyba zupełnie nieprzygotowany do poprowadzenia maratonu. Wymamrotał do wiklinowego kosza, w którym miał jakąś kartkę: „Witajcie chorzy ludzie oraz ich bliscy”. Dalej mówiąc do kosza przedstawiał sponsorów i plan maratonu. Miały być trzy odcinki z lektorem, następnie 15 minut przerwy, później trzy odcinki z lektorem, 15 minut przerwy i 2 odcinki z lektorem. Szybko wykalkulowałem, że cały maraton będzie miał 6,5 godziny, czyli miał trwał do około 5 rano. Myślałem, że jak maraton to będzie trwał do rana, do przynajmniej 7.00. Tutaj pojawiło się pierwsze rozczarowanie.
Po planie imprezy mężczyzna odstawił kosz i w końcu zaczął patrzeć i mówić do publiczności. Zaczął się konkurs, czyli przewidziana pierwsza atrakcja. Kobieta z obsługi losowała 5 biletów. Trzymałem swój w ręku i miałem nadzieję, że zostanę wylosowany. No, ale cóż nie udało się. Na scenie zjawiło się 5 osób. Mężczyzna zadawał pytania i tutaj kolejne rozczarowanie. Pytania w ogóle nie były dobrane pod kątem trudności, np. jedna osoba musiała dokończyć trudny cytat, którego sam nie pamiętałem i nie wygrała plecaka, a druga wygrała plecak, a pytanie brzmiało: „Kto jest najlepszym przyjacielem House’a”. Ogólnie podczas pierwszego konkursu szansę wygrania nagród miało około osiem osób, a nagrody to w przybliżeniu dwa plecaki firmy Krotex i 6 koszulki firmy House’a. „Dobra, to jeszcze nic straconego” – pomyślałem, bo po trzech odcinkach miał być kolejny konkurs.
Plus dla organizatorów za dobrane odcinki, pierwsze trzy były z napisami. Bardzo fajnie się je oglądało, gdyby nie co chwile wychodzące osoby z mojego rzędu co chwilę. Po co chodzą na maratony skoro nie potrafią przesiedzieć jednego odcinka? Co chwilę na sali wybuchał śmiech i taka refleksja mnie naszła, że piąty sezon miał o wiele mniej śmieszniejszych momentów czy tekstów. Wkurzające też były szelesty papierków, ale to jakoś potrafiłem zrozumieć. Nie wiem, czy tylko ja odniosłem takie wrażenie, ale serial nie był przystosowany do dużego ekranu. To też dało się zrozumieć. Minusem były natomiast długie przerwy między poszczególnymi odcinkami
Po pierwszych trzech odcinkach wyszedłem na chwilę rozprostować kości i wróciłem, bo miały być kolejne atrakcje. Na scenę weszła tym razem kobieta i długo kręciła się po niej, aż w końcu poinformowała, że jej kolega zaniemógł i to ona poprowadzi kolejny konkurs. Gdybym ja tak miał prowadzić maraton, to też bym zaniemógł. Tym razem wylosowano tylko jedną osobę, która miała sobie dobrać drugą. Wylosowano kobietę, która dobrała sobie chyba koleżankę z obsługi Kina „Helios”. Według mnie taka sytuacja nie powinna mieć miejsca! Kolejne rozczarowanie. Oczywiście pytanie otrzymały banalne i wygrały dwie koszulki od House’a. Po tym zostaliśmy poinformowanie, że nie ma więcej nagród i nie będzie już żadnych konkursów. Podsumowując można było wygrać 2 plecaki firmy Krotex oraz około 8 koszulek firmy House’a. Gdybym o tym wiedział, to może sam zostałbym sponsorem. Kolejne rozczarowanie.
Reszta seansu przebiegała spokojnie, a reszta odcinków z lektorem to był kolejny dobry strzał, bowiem godzina była już późna i nie trzeba było się aż tak koncentrować. Lektor nie był zbyt denerwujący i dało się go wytrzymać. Jednak samo tłumaczenie odcinków również w niektórych miejscach pozostawiało wiele do życzenia. Ogólnie obejrzałem 8 odcinków: Humpty Dumpty, Daddy\'s Boy, Hunting (z napisami), Faliure to Communicate, Need to Know, House vs. God, Who’s Your Daddy, No Reason (z lektorem).
Podsumowując jestem trochę rozczarowany samą organizacją maratonu. „Helios” zdobył kupę kasy na tym maratonie i mógł się bardziej postarać. Jakbym miał ocenić sam maraton w Katowicach, to dostałby ledwo trójkę.
A Ty byłeś na maratonie? Jak go oceniasz?
Poleć news innym
wasze komentarze (8)Dodaj kometarz »
hejka ja nie miałam jak się wyrwać na maraton nie wiecie czy będzie maraton 3 sezonu przecież niedługo wychodzi na DVD. Fajnie by było. Lubię 3 sezon. xD
Ja byłam we Wrocławiu i było suuper Dużo nagród, pytania różne. Pierwsze odcinki z napisami, potem już z lektorem. Przerwy po trzech odcinkach.
JA odpowiedziałam na to pytanie dot. najlepszego przyjaciela. Tak czy owak spodziewałam się większych atrakcji, tak jak ty zaiwodłam sie na prowadzących. TA kobieta była jakas niemrawa i chyba nie bardzo znała się na rzeczy a nagrody....szkoda że nie były to koszulki z wizerunkiem Housa...
Ja jestem kompletnie rozczarowana. U nas wszystkie odcinki były z lektorem, bo napisy były źle wycentrowane (a obraz w istocie nie był przystosowany do ekranu kinowego). Ponadto od czasu do czasu słychać było jakieś buczenia i trzaski w czasie projekcji. Pytania pozostawię bez komentarza, nagrody też (spodziewałam się sezonów DVD House'a, a tu... plecak). No i oczywiście odcinki ze Stacy (łudziłam się sądząc, że będzie inaczej). U nas maraton skończył się o 4.30, a zapowiedziane było na 5.30 - toteż publiczność siedziała jeszcze przez jakieś 15 minut, jednak "kurtyna" zasłaniająca ekran i facet przy kubłach z okrzykiem "Jezu, ludzie, szybciej!" okazali się wystarczającą zachętą do wyjścia. Podsumowując - seans w domu byłby bardziej satysfakcjonujący.
Maraton okiem Lupusa (bez emocji, bo o 01.30 już ich nie było) Chyba miałam zbyt duże oczekiwania co do tego wydarzenia. Znam drugi sezon, wiec nie chodziło mi o obejrzenie nowych odcinków, tylko o atmosferę, którą spodziewałam się tam poczuć. Myślę, że publiczność nie zawiodła. Przekrój społeczny był szeroki. Od małych dzieciaków z rodzicami po starsze stateczne pary. To na co zwróciłam uwagę to bardzo duża liczba osób, które przyszły same. W kinie stawiłam się 30 min. przed imprezą. Próbowałam zamienić bilety, ale Pani w kasie powiedziała, że nie ma żadnych wolnych miejsc, a moje, pomimo, że z boku, nie są wcale takie złe. Pierwsze cztery rzędy są dla prasy, więc ewentualnie jeśli oni nie przyjdą w komplecie to będę mogła się przesiąść. Dali mi plakat i kazali czekać. Przed salą kłębił się tłum. Ludzie w fartuchach lekarskich albo w koszulkach z Housem wnosili jakieś pakunki na salę, młodzież komentowała głośno końcówkę 5 sezonu, a starszy Pan z laską powtarzał w kółko „będzie dobrze, będzie dobrze”. Był mały i gruby, ale laskę miał taką jak House w 1 sezonie. Pomyślałam więc, że będzie dobrze. Obym tylko nie usnęła. Do sali weszłam pod koniec. Nie załapałam się już na długopis. Trudno, może wygram DVD. Byłam pełna nadziei. Sala była w zasadzie wypełniona do końca. Doktor Madzia i Doktor Piotr nas powitali. Przeczytali plan imprezy, listę sponsorów i zapewnili, że mają mnóstwo, mnóstwo nagród do rozdania i, że w czasie przerw będzie niezła jazda. Zaprezentowano dokładnie te odcinki, które wymienił ToAr, tylko na życzenie publiczności 6 odcinków było z napisami, a 2 ostatnie z lektorem, pomimo protestów, głównie ze strony młodziaków. Widownia była bez zarzutu. Reagowała śmiechem na świetny humor 2 sezonu. Nikt nie łaził bez potrzeby, nie gadał głośno, nie szeleścił. To mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Plus dla fanów. Natomiast organizatorzy byli chyba nie przygotowani. Myślę, że nikt z nich nie oglądał wcześniej serialu. Może kilka odcinków w TVP. Tylko kilka pytań konkursowych dotyczyło Housa. Żeby być pewnym czy odpowiedź jest prawidłowa zaglądali do notatek. Inne zadania dla uczestników to kto ładniej kaszlnie albo kto uda bardziej wiarygodnego wariata. W konkursie mogli wziąć udział tylko ci z pierwszych rzędów, wiec ja nie miałam żadnych szans. Może to i lepiej, bo nie było DVD do wygrania, tylko jakieś skarpetki, piżamki i plecaki. Myślę, że to porażka, bo imprezę można byłoby uświetnić super zabawą, szczególnie, że publika była bardzo zaangażowana. Maraton skończył się równo o 5.