Witaj! [ logowanie | rejestracja ]
Masz na myśli teorię o tym, że tyłek Cuddy powiększa się w pełni? Potwierdziłem ją. Fotka jest na moim blogu.
Dr Gregory House
Izba przyjęć: Dr House 05x01 - House genialny, reszta... słaba
Autor: ToAr | Kategoria: Sezon 5 | data: 26 września 2008 | Odsłon: 2521
Przyznamy się bez bicia - jesteśmy fanami House'a. Dlatego wieści o nadchodzącym sezonie śledziliśmy z zapartym tchem. Wczoraj, 17 września wreszcie obejrzeliśmy premierowy odcinek nowej serii.
Po dramatycznym zakończeniu czwartego sezonu spodziewaliśmy naprawdę dużo. No i... trochę się rozczarowaliśmy. Oto nasza subiektywna recenzja najnowszego House'a, pt. "Dying changes everything".
Jedno jest pewne - sam House się nie zmienił. Można nawet powiedzieć, że wrócił ze zdwojoną siłą. Jego riposty aż zgrzytają od złośliwości i sarkazmu. W tym odcinku pada (według nas) rekordowa ilość houseowych bon motów. Część z nich można było zobaczyć w materiałach promocyjnych i sneak peakach, które publikowaliśmy w naszym serwisie.
Sprawdziły się wszystkie zapowiedzi: po pierwsze serial w dużym stopniu koncentruje się na konflikcie House'a z Wilsonem, co jest wynikiem dramatycznych wydarzeń z końca czwartego sezonu. Wilson bardzo przeżywa śmierć Amber, zaś House... jak to House - nie potrafi pogrążyć się w efektownej żałobie. Zamiast tego chodzi po szpitalu i wygłasza obrazoburcze monologi o umieraniu, życiu i cierpieniu, znika, obraża się i absolutnie nie chce współpracować z Cuddy, która stara się obu przyjaciół pogodzić.
Wilson decyduje się odejść z pracy i wyjechać z miasta. Nikt, na czele z Housem i Cuddy nie jest w stanie go od tego pomysłu odwieść. W roli pocieszycielki Wilsona dobrze sprawdza się... Cameron! Tak - również pogłoski o "rozrośnięciu się" ról Cameron i Chase'a zdają się całkowicie potwierdzać. Oboje pojawili się w pierwszym odcinku piątej serii w całkiem dużych rolach. Czy tak będzie dalej?
Niestety. Nie jesteśmy tak całkowicie zachwyceni premierowym odcinkiem. Odnieśliśmy bowiem wrażenie, że w całym tym Houseowo-Wilsonowym zgiełku zapomniano o lepszym poprowadzeniu wątku pacjentki. Pamiętacie pierwsze odcinki House'a? Wtedy każdy odcinek to był fascynujący przypadek medyczny. Sprawy prywatne były tłem. W ostatnim odcinku wydawało nam się, że oglądamy łzawy melodramat, z przegadanymi dialogami i mało wiarygodnymi dramatami (Wilson w roli żałobnika wygląda dość niepoważnie). Całe szczęście, że był tam House (choć zniknął na pół odcinka), bo zrobiłoby się naprawdę nudno.
Źródła: Popcorner.pl
Poleć news innym
wasze komentarze (1)Dodaj kometarz »
Zgadzam się całklowicie z moimi przedmówcami faktycznie sprawy medyczne stają się teraz tłem i robi się z tego telenowela... a miało być tak dobrze