Witaj! [ logowanie | rejestracja ]
Mówienie ludziom, że umierają, pozwala zobaczyć, co jest dla nich najważniejsze. Dowiadujecie się, na czym im zależy. Za co gotowi są umrzeć, za co kł...
Dr Gregory House
Izba przyjęć: Dramatyczny finał House'a i podsumowanie sezonu
Autor: ToAr | Kategoria: Sezon 5 | data: 12 maja 2009 | Odsłon: 19857
Za nami finałowy odcinek piątej serii House 'a. Odcinek, który zgodnie z zapewnieniami producentów okazał się być naprawdę mocny. Nagły zwrot w akcji sprawił, że trudno było uwierzyć, że to wszystko stało się naprawdę. Scenarzyści wytoczyli bowiem najcięższe działa. Jaki był ten, który właśnie się skończył i co wniósł ostatni odcinek? Jak z tej perspektywy rysuje się szósty sezon? Jeśli nie boicie się spojlerów, zapraszam na podsumowanie.
Już pod koniec czwartej serii twórcy "House'a" zadbali o mocne przeżycia. Śmierć Amber, wypadek w którym uczestniczył House, tragedia, która dotknęła Wilsona. To wszystko w niecodziennej oprawie, opowiedziane jakby we śnie.
W piątą serię wchodziliśmy w żałobie, ale także w dużo bardziej "personalnej" atmosferze . Muszę przyznać, że z początku mnie to drażniło - nagle pojawiło się znacznie więcej wątków osobistych, scenarzyści skupili się na bohaterach i ich prywatnych problemach. W tej serii da się wyróżnić szczególnie cztery duże wątki, które napędzały fabułę.
Pierwszym była relacja House'a z Wilsonem, która bardzo ucierpiała na skutek tragedii z Amber. House wydawał się nie mieć wyrzutów sumienia (co ostatecznie okazało się nieprawdą), zaś Wilson odszedł z pracy, aby odciąć się od tego, co kojarzyło mu się z bólem. Od House'a także.
Przez kilka pierwszych odcinków mogliśmy obserwować dość niecodzienny spektakl: House'a, próbującego pozyskać jak najwięcej prywatnych informacji na temat swoich współpracowników i ucinającego sobie długie pogawędki z wynajętym do tego celu prywatnym detektywem (ktoś go jeszcze pamięta?). Postać detektywa wypełniała przez jakiś czas lukę po dialogach House-Wilson, których zabrakło. Na szczęście po jakimś czasie sytuacja wróciła do normy.
Na całe szczęście scenarzyści nie skupili się wyłącznie na Wilsonie. Już w szóstym odcinku stało się coś, co wstrząsnęło serialem u posady - pocałunek House'a i Cuddy . Od tamtej pory nic nie było takie samo, a rzesza fanów ich relacji czekała na więcej. Zwłaszcza, że producenci obiecali i zwodzili widzów jak mogli. Napięcie między tym dwojgiem sukcesywnie rosło. Nie dało się już zignorować faktu, że czują do siebie coś bardzo silnego. Niestety, jak to u House'a - nie mogło być za łatwo. Szczególnie, że okazywał swoje uczucia w sposób niecodzienny i - nie oszukujmy się - dla drugiej strony przykry.
Trzecim dużym wstrząsem, który nastąpił dopiero pod koniec serii była tragiczna śmierć Kutnera . To ona doprowadziła do tego, co stało się ostatecznym wstrząsem. Gdyby nie śmierć Kutnera, która nastąpiła zupełnie niespodziewanie, House nie zacząłby cierpieć na bezsenność. Bezsenność, która doprowadziła go na granicę poczytalności i przywołała wspomnienia (wyrzuty sumienia?), manifestujące się jako halucynacja... Amber. Śmierć Kutnera stała się zapalnikiem dla choroby House'a. Choroby, która była najmocniejszym akcentem finałowym tego sezonu.
Między śmiercią Kutnera a dramatycznym zakończeniem było jeszcze jedno wydarzenie, które należałoby sklasyfikować jako jedno z najważniejszych w całym sezonie (a nawet w całym serialu), ale z punktu widzenia ostatecznego rozwiązania wątku, trzeba je raczej zaliczyć do jednej z house'owych halucynacji. Chodzi oczywiście o seks House'a z Cuddy, który zdarzył się w przedostatnim odcinku . To było naprawdę coś - tak dla nas, widzów, jak i dla samego House'a, który nie mógł przestać na ten temat myśleć i mówić.
I tu właśnie dochodzimy do finału serii, który pod koniec zmienił się nie do poznania. W odcinek "wchodziliśmy" podekscytowani zbliżeniem House'a i Lisy Cuddy, zastanawiając się co też teraz zrobią z tym fantem. Od początku wszystko wyglądało naprawdę dobrze - House wytrzeźwiał (przestał brać Vicodin), minęły halucynacje, czuł się nieźle, a przede wszystkim zakochał się i wyglądało na to, że myśli o Cuddy na poważnie. Niestety, Cuddy nie podzielała jego radości i próbowała wycofać się z relacji z nim. House walczył, Cuddy nie pozostawała mu dłużna. Nic szczególnie zaskakującego, jeśli zna się tą dwójkę.
I nagle zwrot. Kiedy już wydawało się, że wszystko będzie dobrze, kiedy House zachęcony przez Wilsona oświadczył całemu szpitalowi, że "spał z Cuddy", coś się stało. Kłótnia z Cuddy sprawiła, że wszystko sobie przypomniał i nie była to wizja pozytywna. Wszystkie ostatnie wydarzenia (a może ich część, tego nie możemy być pewni), były pogłębiającą się halucynacją. Amber powróciła, powrócił też Kutner jako widziadło, a cała rzeczywistość zawirowała. House nie spał z Cuddy, w rzeczywistości nawet jej tam nie było. Nie zrezygnował z narkotyku i nie poradził sobie z odwykiem. Dwa ostatnie odcinki były jedną wielką halucynacją, spowodowaną pogarszającym się stanem jego umysłu!
Ostatnie minuty finałowego odcinka są mieszaniną radości i smutku - na przemian oglądamy ślub Cameron i Chase'a oraz House'a, który jedzie na leczenie do szpitala psychiatrycznego . W ostatnich sekundach widzimy jak zamykają się za nimi ciężkie drzwi gmachu, w którym możemy go zastać na początku szóstej serii.
To naprawdę mocne zakończenie, które daje wiele możliwości rozpoczęcia szóstej serii. Bo co teraz? Czy House oszalał? Jak długo będzie w zamknięciu? Jaki będzie, kiedy wróci, czy szpital go zmieni i stanie się np. milszy/ bardziej opanowany/ bardziej ludzki? W końcu jak będzie się rozwijać jego relacja z Cuddy ( są sobie bliscy, choć nie aż tak, jak mogliśmy sądzić).
Kończąc, muszę przyznać, że nie raz narzekałam na scenarzystów House'a, że nie wiedzą co czynią. Wydawało mi się, że idą na oślep i nie radzą sobie np. z wątkiem śmierci Kutnera (która nie była oryginalnym pomysłem twórców, tylko reakcją na wieść że Kal Penn odchodzi do Białego Domu ) i na siłę kreują niektóre wątki poboczne. I o ile nie mogę powiedzieć, że ten sezon był równy i ciągle trzymał najwyższy poziom, o tyle muszę przyznać, że wszystko w nim trzymało się kupy.
Źródło: popcorner.pl
Poleć news innym
Zobacz fotogalerię: 5x24 - Both Sides Now
wasze komentarze (8)Dodaj kometarz »
Odcinek był... wstrząsający. Nie wiem jak wy, ale mnie się wydawało jak gdyby wszystko się skończyło, całych House a co za tym idzie i Cały serial, koniec... Ciekawe co wymyślili na 6 Sezon ?
mnie równiez zastanawia które momenty były naprawde realne czy rozmowa z wilsonem była fikcja?
________
Powalający odcinek!
Szczególnie ostatnie minuty! Już nie mogę się doczekać kolejnego sezonu!
A propos, ktoś wie na kiedy początek emisji nowego sezonu jest zaplanowany?
Jak to co...Normalnie z Wilsonem rozmawiał...przeciez wilson, wcale nie rozmawiał (o dziwo z Cuddy), wiec nie dowiedział się prawdy...
13km - W tym odcinku właściwie wszystko było rzeczywistością (A może i nic? ) poza szminką Cuddy. To w poprzednim odcinku dwie sceny okazały się być halucynacjami: rozmowa z Cuddy w jej gabinecie i detox w domu.