Witaj! [ logowanie | rejestracja ]
Mam pytanie, czy „na wpół martwy” może służyć za wymówkę braku poczucia humoru?
Dr Gregory House
Izba przyjęć: Dr House - specjalista do trudnych zadań
Autor: ToAr | Kategoria: Postacie | data: 3 maja 2009 | Odsłon: 2084
Niegrzeczny, nieuprzejmy, drwiący z życia i ze śmierci - cały Dr House.
Dr House to motor napędowy całego serialu, niby zwyczajny a jakże nadzwyczajny człowiek, potrafiący zjednać sobie tylu sprzymierzeńców ilu wrogów.
Lekarz i ryzykant w jednej osobie, błyskotliwy i inteligentny, przypomina porucznika Columbo. Podobnie upierdliwy do granic wytrzymałości, jak uczepi się niczym rzep psiego ogona to trzyma, póki nie oderwą go siłą. A to jego głębokie spojrzenie i charakterystyczne wywracanie oczami, pokazujące jedno: wielkie zdziwienie. Fascynuje mnie jego osobowość i specyficzne poczucie humoru. Gdybym przyszła do niego zakatarzona, silnie prychająca zapewne zaleciłby mi tamponadę nosa.
Rozmowa z pacjentką uczuloną na koty.
Dr House: Masz alergię. Można ją kontrolować przez antyseptyki. Bierz pigułkę dziennie.
Mandy: Pigułki?
Dr House: Nie lubisz połykać? Nie dziwi mnie to. Zapomnij o pigułkach, dam ci spray do nosa.
Mandy: Steroidy? Może mi pan dać coś innego?
Dr House: Cóż, jeśli mieszkasz nad rzeką polecam worek.
Uszczypliwy i kąśliwy, sarkazmem rzuca z prędkością wystrzału z karabinu maszynowego, bezczelny i arogancki, to właśnie cały on, prawdziwy i jedyny taki okaz – Dr House.
Czuję w sobie siłę jego natręctw połączoną w fobię maniakalno-depresyjną, obsesję i jednocześnie genialność. Myśli mam raczej ulotne, trochę nieuczesane wręcz kosmate. Toć to jeden wielki kołtun, świadczący o silnym iskrzeniu i wytężonej pracy całego zespołu mózgowego.
Potrafię podjąć nierówną walkę z wiatrakami systemu i przeciwstawić się w nawet całkiem wydawałoby się błahej sprawie. Ryzykuję codziennie (znam więc temat od podszewki), przyrządzając posiłki mojej rodzinie. Widzę te błagalne spojrzenia, czuję oczy na plecach, no ale cóż jestem bezwzględna, posiłek musi być zjedzony jeśli nawet będzie zwrócony.
Potrafiłabym jak kochany pan doktor kierować zespołem ludzi, pod warunkiem ich całkowitego oddania, bezwzględnego posłuszeństwa. Nie, nie jestem głucha na krytykę i odmienne zdanie (słuch badany laryngologicznie), ale wyznaję zasadę, iż to ja mam rację a nawet jak się pomylę to i tak miałam rację w połowie.
Podobnie mam nałogi, z którymi nawet nie walczę, właściwie związałam się z nimi uczuciowo i żyjemy we wzajemnej symbiozie. Ja je lubię, one mnie też. Wiem, kiedy trzeba dać z siebie wszystko, potrafię się zaangażować w wykonanie zadania i mam świadomość, że życie ludzkie jest najważniejsze. Gorzej, kiedy pacjentowi na nim nie zależy, przekonać go może wtedy tylko Dr House w swój zupełnie naturalny dla niego sposób.
Renata Farbaniec - wiadomosci24.pl
Poleć news innym
wasze komentarze (0)Dodaj kometarz »
Możesz być pierwszą osobą, która doda komentarz.