Witaj! [ logowanie | rejestracja ]
Umysł mu płonie, marszczą się skronie, Nolan zapłonie mówiąc "House'a nie wygonię".
Alvie
Izba przyjęć: Dr House - niepowtarzalny lekarz
Autor: ToAr | Kategoria: Postacie | data: 3 maja 2009 | Odsłon: 1931
„Nie zawsze możesz dostać to, czego chcesz. Ale jak się okazuje, jeśli się czasem starasz, to dostajesz to, czego potrzebujesz (…)” - to zdanie skierowane do House’a bez chwili wahania mógłby rozpoznać każdy jego wielbiciel...
...autorką tego komentarza jest nie kto inny jak dr Lisa Cuddy, administratorka szpitala Princeton-Plainsboro Teaching Hospital w New Jersey, a także, co najważniejsze, szefowa dr Gregory’ego House’a. Piękna, inteligentna i zabawna pani endokrynolog jest kobietą, obok której nie sposób przejść obojętnie.
Czytając mój tekst do tej pory, człowiek, który nigdy przedtem nie słyszał o House’sie, sądzi zapewne, że jego życie to istna sielanka u boku pięknej szefowej, która na dodatek prowadzi interesujące konwersacje ze swoimi pracownikami. Cóż… nic bardziej mylnego.
To historia genialnego, sarkastycznego, niepowtarzalnego lekarza, który łamiąc wszelkie moralne zasady, docieka nawet najbardziej zawiłych diagnoz. Lecz to nie jemu wbrew pozorom chcę poświęcić ten tekst. Musiałam jednak przedstawić go, ponieważ osoba, o której chcę pisać jest z nim naprawdę mocno związana. No tak, dość już kluczenia wokół tematu. Biorąc pod uwagę moje wcześniejsze wywody chodzi tu oczywiście o Lisę Cuddy. Już wyobrażam sobie to poruszenie na twarzach niedowiarków i ironię u sceptyków, gdyż miałam tu umieścić postać z serialu Dr House MD, do której wg mnie jestem najbardziej podobna. Dlaczego wybrałam właśnie ją? Jest kilka powodów.
Po pierwsze, nie jestem tak bezprecedensowa jak House, tak rozważna jak Foreman, tak opiekuńcza jak Cameron ani tak bardzo litościwa jak Wilson, ale też nie mogę powiedzieć o sobie „Bezwzględna Ździra” (jeśli ktoś wie o co chodzi). Nie mogę poszczycić się również odwagą Trzynastki, a Chase’a nie biorę pod uwagę, bo go po prostu nie lubię. To być może dość dziecinne wytłumaczenie, ale tak właśnie wyeliminowałam większość potencjalnych kandydatów.
Cuddy to kobieta sukcesu, która początkowo stawiała na karierę, a dopiero jako dojrzała kobieta poczuła pustkę w swoim życiu osobistym. Coś czuję, że powinnam teraz wspomnieć, że mam prawie piętnaście lat i wiele życiowych decyzji przed sobą. Jednak w pewien sposób ją rozumiem. Dla mnie nauka jest bardzo ważna i równie poważnie podchodzę do mojego przyszłego zawodu co ona. Wydaj mi się też, że z biegiem czasu moje idee mogą się tak diametralnie zmienić jak u Lisy i zapragnę kiedyś mieć własną rodzinę, nawet jeśli na dzień dzisiejszy nie stoi ona wysoko w mojej hierarchii marzeń. Cudy jest piękną, seksowną kobietą z klasą, której urok, ostre riposty i poczucie humoru są świetnym dopełnieniem całości. Nie uważam, że jestem podobna z wyglądu do Cuddy, zważywszy na różniący nasz wiek, ale jeśli ma to jakieś znaczenie to również mam kręcone, czarne włosy i jestem szczupła. Co do poczucia humoru oraz używania kąśliwych i ironicznych uwag raczej się zgadzamy. Cuddy jako dyrektorka szpitala musi być odpowiedzialna, zasadnicza i kreatywna zaś w kontaktach z ludźmi empatyczna i współczująca. Zatrudniając House’a odznaczyła się wielką odwagą, gdyż z jednej strony stał się on jej błogosławieństwem z drugiej zaś przekleństwem. Kto jednak jak nie ona potrafi doprowadzić House’a do porządku i wybić mu z głowy niebezpieczne i nie zawsze skuteczne metody leczenia. Jeśli chodzi o mnie to jestem również jak na swój wiek dość odpowiedzialna i jeśli mi na czymś bardzo zależy to stanowczo i konsekwentnie dążę do celu. Odznaczam się też dużą wrażliwością co w XXI wieku jest dość uciążliwe.
Nie jest z pewnością tak, że wszystkie cechy charakteru mamy zgodne. Nie sądzę, że mogłabym sprawdzić się dobrze na jej stanowisku, ponieważ nie mam takiej siły przebicia oraz powołania do dominacji i zarządzania innymi ludźmi. Łączy nas natomiast ambicja i perfekcjonizm, które z pewnością życia nam nie ułatwiają. Wymieniłam całkiem sporo zalet Lisy, myślę, że znalazło by się i parę wad. Przede wszystkim za bardzo przejmuje się opinią innych, a zwłaszcza jednego, pozbawionego skrupułów lekarza, któremu jak na ironię przydałaby się lekcja poznawania odczuć innych. Nie chciałabym zagłębiać się w problem na linii House- pacjent, dlatego podsumuję to zdaniem: „ Zostaliśmy lekarzami po to, aby walczyć z chorobami. Leczenie pacjentów czyni z nas nieszczęśliwych lekarzy(…)”. Cuddy jest przewrażliwiona na punkcie swojej roli jako matki i to na pewno jest jej strapieniem, które House z lubością porusza przy każdej nadarzającej się okazji.
Myślę, że umieściłam tu już wystarczająco dużo informacji o sobie na podstawie postaci Lisy Cuddy, by osoba całkiem postronna i obiektywna miała choć blade pojęcie o słuszności mojego wyboru. Choć jak na prawdziwego Houseomaniaka przystało najwięcej wspólnego chciałabym mieć właśnie z nim (choć, wiem że nie mam na to szans), to jednak w głębi duszy czuję, że to postać przerysowana (i dobrze) i nie do końca umiejscowiona w realnym świecie. Cuddy zaś jest bliższa zwykłym ludziom, ich problemom, dygresjom, a więc bliższa mnie samej. Roztacza wokół siebie aurę kobiety niezależnej, samowystarczalnej, a tak naprawdę skrywa pragnienie miłości i bezpieczeństwa. Owo świadome działanie to skorupa, osłona, za którą skrywa swoje prawdziwe „ja”. To całe porównywanie swoich cech do postaci fikcyjnych przypomina mi odrobinę tęsknotę za swoim wyimaginowanym ideałem i podwyższania własnej wartości dla poprawienia samopoczucia. Chociaż wiem, że mogę być co najwyżej „podróbką Cuddy” albo jej „odbiciem w krzywym zwierciadle”, to jednak mimo to bardzo dobrze się bawiłam w to „naginanie prawdy”.
Aleksandra Raróg - wiadomoci24.pl
Poleć news innym
wasze komentarze (0)Dodaj kometarz »
Możesz być pierwszą osobą, która doda komentarz.