
Dr Gregory House
Autor: ToAr | Kategoria: Sezon 8 | data: 1 marca 2012 | Odsłon: 2716
Muszę przyznać, że przez kilka ostatnich sezonów oglądałam House'a ze znużeniem i bez żadnych emocji. Dla porównania dodam, że początkowe 3-4 sezony były dla mnie źródłem pozytywnej energii, zaangażowania w serial, w fabułę, w uwielbianie (bądź nie) bohaterów.
"Dr House" to dla mnie więcej niż byle jaki serial, który mogę oglądać przy kolacji; to serial, który dorastał ze mną i z jego oglądaniem wiążą mi się wspomnienia w moich licealnych lat.
Tym bardziej ciężko było mi zaakceptować, to co scenarzyści postanowili z nim zrobić w okolicach 6 sezonu. Nuda, nuda, wtórność, przewidywalność, szok-ale-żenujący, nuda. Myślałam, że odejście Cuddy z fabuły będzie gwoździem do trumny dla House'a i stwierdzę "Dobrze, że ten serial się kończy." Tak było do ostatniego odcinka.
Odcinek z numerem 12 naprawdę wycisnął ze mnie łzy (no dobra, jedną, ale jednak) i pozostawił w przyjemnym smutnym amoku nawet po wygasnięciu napisów końcowych. Wreszcie mieliśmy prawdziwe emocje, ktore można przeżywac z bohaterami, wreszcie na pierwszym planie był Chase, którego bądź co bądź darzymy sentymentem i ogromną sympatią, oglądając go od samego początku. Myślę, że z obecnego składu to on jest najbliższym widzom bohaterem, oczywiście po Housie.
Faktem jest, że dylemat pacjentki i współbohaterki odcinka nie był zbyt wyszukany - Bóg czy szansa na miłość - jednak obyło się bez skrajnie patetycznych i kabotyńskich wyciskaczy wzruszeń.
Podobało mi się wszystko - dynamika odcinka, muzyka, emocjonalność. Na nerwy działała tylko wiecznie niezorganizowana sama ze sobą Park. Nawet wątek Taub - House był całkiem uroczy.
Mam nadzieję, że taki poziom serial będzie trzymał już do końca. Po obejrzeniu dwunastego odcinka naprawdę żal mi, że "Dr House" się kończy. Obyśmy wszyscy mieli szklane oczy przy ostatnim odcinku tego serialu, a nie wzdychali z uglą.
Secili prej nesh reagon ydrnshe ne poziten konsumator, dhe ydrnshe ne poziten ofrues te mallit/sherbimit. Aq me teper reagimi shfaqet kur ti (dhe une) jemi marketere ose mbrojme tezat e marketingut, dhe duhet pranuar faktin se pritshmeria per produktin eshte teper me e larte nese shihet ne nje reklame, per dallim nese produkti eshte me pak i ekspozuar. Fjala ishte nese edhe ne realitet produktet do te ishin te tilla, pa fjale te fryera, pa epitete. Edhe ato 2 zgjidhjet qe i ke cekur edhe vet, paraqesin reaksione pasi te jete konsumuar produkti, dhe artikulli nuk flet per konsumatore te rastit ose konsumatore qe ne menyre te vazhdueshme konsumojne te njejtin produkt.Te gjithe jemi te vetedijshem qe CC permban sasi te madhe kofeini, dhe tani me trego reagimin e konsumatorit nese kompania do te nderronte moton nga Enjoy ne nje te tipit Kujdes: permban kofeine . Pra, sikur te ishte pak me e sinqerte. Mendoj qe nuk kemi te bejme me rast te njejte sikurse te cigaret, me gjithe paralajmerimet dhe imazhet tmerruese. Me nje fjale, qellimi nuk ishte se reklamat e tyre jane mashtruese, por vete produktet ne vete permajne nje fshehtesi publike.