To twoje samozadowolenie jest naprawdę pociągające.

Dr James Wilson


Izba przyjęć: Jane i House kontra reszta świata

Autor: ToAr | Kategoria: Postacie | data: 17 października 2011 | Odsłon: 2054


W dopiero co rozpoczętym sezonie telewizyjnym bardzo obiecująco prezentują się seriale proceduralne, które - ze względu na ograniczenie formy - zwykle mają trudniejszy żywot w ramówkach. W końcu nie od dziś wiadomo, że ''case of the week'' może stać się prawdziwym przekleństwem dla twórców. Mnie szczególnie interesują losy dwóch seriali.



Na pierwszy rzut oka House'a i Patricka Jane'a wiele łączy. Obydwaj są indywidualistami, nie liczą się z konsekwencjami swoich czynów (albo przynajmniej nie ograniczają się strachem związanym z czynem i reakcją), zawsze płyną pod prąd i wbrew regulaminowi. Co prawda Jane wzbudza większe zaufanie dzięki doświadczeniom telewizyjnego medium, House pewnie też by tak potrafił, ale najwyraźniej mu się nie chce. Abstrahując od głównych bohaterów, gdy rozstawaliśmy się z tymi tytułami w maju, ich sytuacja była zgoła odmienna.

Mentalista zaliczył świetny finał, który zaskoczył największych nawet optymistów. Można było odnieść wrażenie, że twórcy starali się zerwać ze schematem i etykietką procedurala stacji ogólnodostępnej, co dla wielu widzów bywa antyreklamą. Dzięki tym staraniom finał Mentalisty był zaskakujący, emocjonujący i zachęcający do oglądania kolejnych odcinków.

Z Housem było nieco gorzej. Zmęczenie materiału, wyeksploatowanie wielu wątków i widmo odejścia z serialu jednej z ważniejszych postaci nie napawało optymizmem. Na domiar złego - nienajlepszy finał, o którym mówiono, że ewidentnie House przeskoczył rekina, nie wróżył dobrze na przyszłość. Przeglądając informacje o datach premier sezonu jesiennego można było wręcz odnieść wrażenie, że na inauguracyjny odcinek serialu Dr House nikt specjalnie nie czekał. A mimo to David Shore i Katie Jacobs zaskoczyli nas. I to - tak dla odmiany - zaskoczyli nas pozytywnie. Odcinek premierowy pokazał dobrze znanego nam House'a w takiej kondycji, jaką lubimy u niego najbardziej. Potwierdziło się też przypuszczenie, że ten serial to tylko jeden bohater i można przestawiać dowolnie drugi plan, a nikt nie zauważy różnicy. Fani, którzy opłakiwali Cuddy z pewnością zdążyli się zorientować, że świat bez niej kręci się dalej. Bo House wrócił i to jest najważniejsze.

Jak wygląda sytuacja obydwu tych seriali? Na Mentalistę czekało wielu fanów i raczej nie zawiodła ich inauguracja sezonu czwartego. Co prawda, nadal nie wiemy co dalej z Red Johnem i kiedy jego temat powróci, ale w tym momencie istnieje wiele ścieżek, którymi w ciekawy sposób mogą poprowadzić nas scenarzyści. Pojawił się nowy szef, który swoimi psychologicznymi sztuczkami zaklasyfikował Jane'a jako typowego psychopatę i nie wróży to raczej serdecznej przyjaźni dla tych bohaterów. Poza tym, dyrektor Luther Wainwright jest osobą spostrzegawczą, uważną i wzbudzającą zaufanie, a jak wiadomo - ta cecha może być szczególnie niebezpieczna jeśli mamy do czynienia z kolejnym wysłannikiem Red Johna (tego wykluczyć nie można). Prawdopodobnie czekają nas liczne konfrontacje na linii Jane - Wainwright, a Jane nie lubi przegrywać potyczek z przełożonymi, więc nawet jeśli nie posuniemy się do przodu w poszukiwaniach Red Johna, z całą pewnością będziemy się świetnie bawić. W końcu Jane gwarantuje dobrą zabawę. Nie wiedzieć kiedy, Mentalista wyrósł na jeden z lepszych seriali proceduralnych, a przecież sama koncepcja scenariusza do najoryginalniejszych nie należy. W czym zatem tkwi źródło sukcesu? Najprawdopodobniej w dobrze obsadzonych bohaterach. Ale i tak pierwsze skrzypce gra Simon Baker.

O ile powrotu Mentalisty wypatrywało wielu fanów, o tyle House podnosi się z kolan, wprawiając w zdumienie licznych sceptyków. Dwa pierwsze odcinki serii były zaskakująco dobre. Wprowadzenie w więzienną rzeczywistość było jak powrót do źródeł - House jest zawsze sam, a gdy jest sam i w dodatku nieszczęśliwy, wtedy jego praca jest najbardziej efektywna. Gdyby ktoś w to przez chwilę wątpił - House ma ryzyko wpisane w swoja grupę krwi.

Z kolei drugi odcinek ciekawie przywrócił bohatera na łono szpitala. Być może odbyło się to zbyt ''serialowo'', ale potrzeba skorzystania z talentu wybitnego diagnostyka jakim jest House mieści się w naszym wyobrażeniu tak zwanej wyższej konieczności. House powrócił do szpitala, który wyglądał trochę jak po wybuchu bomby. Pozornie wszystko było takie jak dawniej, ale w gruncie rzeczy nic nie było takie samo. Foreman w fotelu Cuddy, ani śladu dawnych współpracowników, przejęcie gabinetu House'a przez ortopedię, no i pewna ambitna lekarka, która pomagała Gregowi tylko dlatego, że płacił jej oddział neurologii. Swoją drogą - kiepsko wygląda kondycja finansowa szpitala pod rządami Foremana (gabinet House'a w pomieszczeniu wielkości schowka na szczotki to chyba jakiś żart).

Gdy House wraca do pracy po dłuższej przerwie (czy to ze szpitala psychiatrycznego, czy z więzienia), zawsze odnosimy wrażenie, że ten bohater jest kompletny tylko wówczas, gdy ma zagadkę do rozwiązania. Tak naprawdę nie potrzebuje zespołu lekarzy do pomocy (czasem wystarczy woźny albo sprzątacz), a zamiast białej tablicy może być jakakolwiek przestrzeń do zapisania kilku słów. Cały proces dedukcyjny odbywa się w jego głowie i nawet jeśli wiemy, że rozwiązanie przyjdzie w 37. minucie, to i tak pogoń za króliczkiem jest warta uwagi. Co ciekawe - niekonwencjonalny przypadek (płuca prawie gotowe do przeszczepu) i asystentka z neurologii tchnęły nowe życie w ten serial. ''Transplant'' był jednym z ciekawszych odcinków, spoglądając przynajmniej rok wstecz. Nowa dramaturgia, stare problemy ale w nowym aranżacjach, no i sprawa tygodnia na tyle niekonwencjonalna, że po raz pierwszy od dawna naprawdę zastanawiałam się, czy pacjentka przeżyje.

Czyżby to była jaskółka zmian i to zmian na lepsze? Jeżeli Charlyne Yi dalej będzie tak intrygującą postacią jak dotychczas, to z pewnością serial zyska barwną osobowość. W końcu grana przez nią bohaterka może i przypomina Masters ze względu na wybitne osiągnięcia jako młody naukowiec, ale z pewnością potrafi przekraczać granice, których Masters nigdy by nie przekroczyła, a to brzmi obiecująco. Czy Charlyne Yi ma być tajną bronią ósmego sezonu? Pomysł wydaje się całkiem interesujący i godny rozważenia.

Czyżby seriale proceduralne wracały do łask? Z pewnością silna pozycja hitów stacji kablowych nie ułatwia żywota włodarzom Foxa, czy CBS, ale póki co - wygląda na to, że House i Mentalista radzą sobie całkiem dobrze tej jesieni. Oby tak dalej.

popcorner.pl



Zgłoś błądStaramy się, aby na tej stronie były jak najbardziej wiarygodne informacje. Jeżeli, więc zauważysz jakikolwiek błąd, to prosimy o zgłoszenie go wraz z podaniem linka do strony, na której się znajduje. Możesz się z nami również podzielić uwagami na temat strony. Za wszelką pomoc dziękujemy!
wasze komentarze (0)Dodaj kometarz »



Możesz być pierwszą osobą, która doda komentarz.