Dr Gregory House
Autor: ToAr | Kategoria: Postacie | data: 6 października 2011 | Odsłon: 2241
Ostatni odcinek Mentalisty i wiele odcinków House’a podsunęły mi pewną myśl, mianowicie: Czy posiadanie unikatowych, bądź wyspecjalizowanych umiejętności, zwalnia od respektowania zasad, których każdy inny pracownik zmuszony jest przestrzegać?
Załóżmy, że jest pracownik, który nie szanuje szefowej, każdego dnia wdaję się w konflikty ze współpracownikami i ogólnie, robi to, co mu się podoba. Co wtedy robi jego szefowa?
A co jeśli dodamy do tego, że posiada specjalne umiejętności, co czyni go pracownikiem nie do zastąpienia?
Taki jest doktor House. Lekarz, który potrafi uleczyć tego, którego każdy inny lekarz spisał na straty. Niestety dla jego szefowej lekarz zna swoją wartość i wie, że może sobie pozwolić na więcej niż przeciętny pracownik szpitala. Podczas gdy jego szefowa głowi się nad sposobami, dzięki którymi będzie mogła kontrolować swojego pracownika, on wykonuję zabiegi bez jej wiedzy, doprowadza do szału zarówno resztę personelu jak i swoich pacjentów. Każdy przypadek to dla niego zagadka, którą musi rozwiązać, możliwie jak najszybciej, nawet jeśli pacjent umrze, musi dowiedzieć się dlaczego.
Teraz załóżmy, że jest pracownik, który nie dba o zasady, które mogą mu przeszkodzić w wykonaniu zadania, jakie mu powierzono. Co więcej przekabaca na „złą ścieżkę” swoich współpracowników. Doprowadza to do problemów, które w końcu lądują na głowie ich szefa. Co więcej pakuje w olbrzymie kłopoty cały wydział, w którym pracuje? Co wtedy robi jego szef?
A co jeśli dodamy do tego, że posiada specjalne umiejętności, co czyni go pracownikiem nie do zastąpienia?
Taki jest Patrick Jane, konsultant CBI, którego nie obchodzą zasady, dla niego liczy się złapanie winnego. Sprawdzi każdego podejrzanego, niezależnie od tego jaki jest jego status społeczny i jakie mogą być konsekwencję. Człowiek, który rozpoczął operację, w którą wciągnął swoich kolegów, a w wyniku której zginęło dwóch policjantów i jeden potencjalnie nie winny człowiek. Ten ostatni z rąk konsultanta, który uniknął jakiejkolwiek kary, podczas, gdy jego jednostka dostała się pod lupę wydziału wewnętrznego lub została zdegradowana. W drugim odcinku widzimy jak bardzo niechętnie dyrektor Bertram oddają mu legitymację konsultanta CBI ( jak to mówią: „Nie chcę ale muszę” )
Tak więc. Czy posiadanie unikatowych, bądź wyspecjalizowanych umiejętności, zwalnia od respektowania zasad, których każdy inny pracownik zmuszony jest przestrzegać?
Biorąc pod uwagę te dwa przykłady można powiedzieć, że tak. Na pewno mają więcej swobody w swoim miejscu pracy i wiele niepożądanych zachowań może zostać im wybaczonych.
Ale czy to źle?
Moim zdaniem nie. Po pierwsze pracownik, który jest najbardziej uzdolniony, w swoim wydziale, oczekuje, że będzie bardziej uprzywilejowany niż inny. Jeśli tego nie dostanie, może zmniejszyć się jego efektywność. Po drugie, może właśnie ta swoboda, którą zostają nagrodzeni, przyczynia się do tego jakie wyniki osiągają. Bo czy Patrick, nie mogąc „zabawić się” umysłem podejrzanych, osiągał by takie same wyniki co teraz? Czy House, nie wykonując potencjalnie niebezpiecznych badań, uratowałby życie tylu osobom, co do tej pory? Oczywiście musi być jakaś granica, po której przekroczeniu, cała swoboda znika, dać pracownikowi poczucie, że mimo wszystko ktoś nad nim stoi.
Jednak po ostatnim odcinku Mentalisty wiemy, że ta granica może być nieco zatarta J
Do pracowników ponad prawem zaliczyłbym jeszcze Leroya Jethro Gibbsa, ale to może kiedy indziej J Może wy też macie jeszcze jakieś typy?
Hah, nie sposób nie skojarzyć tego z nietzcheańskim nadczłowiekiem; to bardzo niebezpieczna sugestia, łatwo mogąca prowadzić do nadużyć - brutalny przykład to "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego,skrajnie brutalny - wypaczone idee Nietzchego przez nazistów, łagodniejsze - sytuacje, gdy House zbyt wierzył w siebie i ponosił porażkę (Mentalisty nie oglądałam, więc nie mogę się o nim wypowiedzieć), czasem na tle medycznym, ale notorycznie na osobistym. Z drugiej strony... W którymś z odcinków House'a było wspomniane, że leczenie konewncjonalnymi metodami skazałoby na śmierć 90% pacjentów House'a, ale za to część zgonów z ich wydziału dałoby się unkinąć, gdyby stosować standardowe procedury. To bardzo delikatna kwestia. Z jednej strony, nieprzeciętny intelekt wyrównywany do szeregu może się zmarnować, a jego posaidacz zniechęcić, z drugiej - łatwo o nadużycia, gdy nieprzeciętna jednostka za bardzo uwierzy w siebie.