Dr Gregory House
Autor: ToAr | Kategoria: Serial | data: 6 lipca 2011 | Odsłon: 2475
Ostatni wpis paniwobuwniczym na temat golizny w serialach zainspirował mnie do stworzenie tego tematu. Tym razem mam w zamiarze zająć się naszymi prawdziwymi motywami dla których oglądamy dany serial.
Paniwobuwniczym w zasadzie nie była jedynym powodem dla którego zamierzam przeanalizować nasze motywy (a raczej motyw), ale dołożyły się do tego też inne czynniki.
Mianowicie postanowiłam sobie sprawdzić czy mój ulubiony aktor, czyli Jesse Spencer, w końcu podpisał kontrakt na kolejny sezon serialu House. Czytając poszczególne artykuły na ten temat poświęciłam chwilę na czytanie komentarzy i oczywiście większość brzmiała w ten sposób: „Jak Jesse nie wróci to ja nie będę oglądać serialu.”
Tylko czy naprawdę ten Jesse jest powodem by rzucić serial, który jest puszczany od siedmiu lat i cieszy się niesłabnącą popularnością? Pomińmy to, że siódmy sezon był mało pasjonujący, ale przecież nie zakochałam się w tym serialu bo gra tam Jesse Spencer. Ja nawet nie wiedziałam kim jest ta osoba i w zasadzie uwagę na niego zwróciłam dopiero podczas drugiej sesji z House'em. Poza tym on nawet nie jest tam główną postacią i jego brak nie wpłynąłby znacząco na fabułę o ile w ogóle by wpłynął.
Więc moje pytanie brzmi czy faktycznie warto jest rzucić serial tylko dlatego, że postać poboczna się już nie pojawi? Bo ja mogłabym powiedzieć, że nie będę oglądać serialu bo odeszła Cameron. Część fanów mogłaby powiedzieć, że zostawiają serial bo nie będzie Cuddy. Sami autorzy newsów o niepodpisaniu kontraktu przez Jesse Spencera pytają na sam koniec czy będziemy oglądać serial bez tego aktora.
Tylko, że House jest serialem o Housie. Nie o Chasie czy Foremanie, ale o Housie. Gdyby nagle Hugh Laurie odszedł, czyli zniknęłaby główna postać i jakimś cudem producenci postanowiliby dalej robić serial (to akurat jest wątpliwe, ale przyjmijmy hipotetyczną tezę) to można by było powiedzieć, że kończę z serialem, gdyż odszedł główny bohater. Tak było w przypadku Z archiwum X czy Buffy, kiedy odeszły główne postacie i producenci chcieli kręcić dalej serial i posłużyli się zamiennikami to seriale bardzo szybko zeszły z anteny. Tu nie było nawet mowy by oglądać coś bez głównej postaci.
Jednak w przypadku House'a to Jesse Spencer, czyli Robert Chase jest postacią poboczną. Kiedy nie pojawi się w ósmym sezonie to tak jak w przypadku Cameron każdy powinien pomyśleć „och, szkoda, że go nie ma” i oglądać serial dalej. Tymczasem mamy mnóstwo komentarzy w postaci: „nie obejrzę jak X czy Y nie będzie”. To głupie i dziecinne, ale jednak te komentarze kazały mi się zastanowić nad moimi motywami oglądania serialu.
Nie ma tam mojej ulubienicy, czyli Cameron, serial się stacza po równi pochyłej i jeśli coś się nie wydarzy w ósmym sezonie to serial przepadnie tam gdzie większość seriali idzie po zakończeniu, czyli w niebycie. Już na dzień dzisiejszy nie wyczekuję z niecierpliwością na kolejny odcinek i chyba jedynym jasnym punktem serialu jest właśnie etatowy przystojniak, czyli doktor Robert Chase, gdyż nawet sam House ostatnio nie był sobą. Jeśli odejdzie Jesse Spencer to zostanie nam Taub o ogromnym nosie, któremu daleko do bycia bogiem seksu czy (dla mnie) mało atrakcyjny Foreman.
Cóż, jestem dziewczyną a dziewczyny lubią przystojnych chłopców. Tylko nie czuję się z tym dobrze bo kiedy zaczęłam oglądać serial to oglądałam go dla House'a, którego po prostu pokochałam od pierwszego wejrzenia. Teraz to już nie jest to samo. Przypominają mi się czasy liceum kiedy oglądałam skoki narciarskie bo kochałam się w skoczkach i przypominają mi się pytania mojego taty kiedy siadałam by obejrzeć mecz piłki nożnej: „Który ci się podoba?”
Bo w zasadzie to miło jest patrzeć na ciekawych chłopaków, którzy pokazują kawałek ciałka czy choćby samą przystojną twarz. Paniwobuwniczym ze swoim postem trafiła w samo sedno i ja się z nią zgadzam. Bo sama fabuła nie jest wystarczająca by oglądać serial. Jeśli doda się do tego piękne osoby to serial zyskuje na wartości i to w bardzo znaczącym stopniu. I tu mówię też w przypadku facetów. Ja podałam tutaj jako przykład faceta bo jestem kobietą, ale podejrzewam, że podobnie jest z facetami, którzy oglądają coś bo podoba im się dana aktorka.
Oczywiście nie mówię tutaj o serialach, które mają fenomenalną i inną niż reszta fabułę i zaczynamy oglądać serial właśnie dla tego. Tylko, że po pewnym czasie jak w przypadku House'a fabuła zaczyna być wtórna, przypadki są powtarzające się, brakuje tego dreszczyku emocji a zamiast serialu o medycynie mamy przetrawioną papkę, którą widuje się w serialach pokroju Mody na sukces czy Plotkary. Bo tak naprawdę nie oglądamy serialu medycznego dla wątków pobocznych. Tak jest przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Nie chcę wypowiadać się w imieniu innych bo gusta są różne, ale jak wspominałam wielokrotnie to mało mnie obchodzi ile razy House zrobił to z Cuddy czy ile dzieci w końcu będzie miał Taub.
Ja na przykład mam swoje motywy by ewentualnie przerwać oglądanie serialu. Obiecałam sobie, że daruję sobie House'a w momencie kiedy producenci uznają, że Chase i Trzynastka mają być razem. Jeśli Jesse Spencer nie podpisze jednak kontraktu (chociaż mam nadzieję, że to zrobi) to nie ukrywam, że będzie mi smutno, ale dla mnie to nie powód by zostawić serial, który kocham i oglądam od pół roku. Może i zostawię serial jeśli fabuła okaże się tak zła, że nie będzie tego można oglądać bo w zasadzie to nie chcę psuć sobie serialu, ale z pewnością moim motywem nie będzie odejście Jesse Spencera.
Możesz być pierwszą osobą, która doda komentarz.