Dr Gregory House
Autor: ToAr | Kategoria: Postacie | data: 24 czerwca 2011 | Odsłon: 2906
Cóż, mój dzisiejszy wpis miał być o Wilsonie, ale wpis nie chce przejść bo podobno zawiera niedozwolone wyrazy, ale niezbyt wiem które to a nie mam czasu by o tym myśleć, więc daję kolejną w kolejcę osobę. Czyli przed Wami....
Martha Masters, jeszcze nie doktor, ale studentka medycyny. Pojawiła się na krótko, ale to starczyło by wzbudzić nienawiść u wszystkich fanów House'a. Postaram się przedstawić moje obiektywne przemyślenia na temat tej postaci.
Masters i House
Och jak on jej nie cierpiał. Na samym początku już czuł do niej niechęć bo urocza i naiwna studentka medycyny została mu na siłę wciśnięta przez Cuddy. Poza tym młoda była naprawdę inteligentna i uważała się właśnie za taką. Irytowała go ta jej dziecięca naiwność i wiara w to, że bycie szczerym zawsze popłaca. Trochę to dziwne bo House wyznawał zasadę, że wszyscy kłamią, więc Masters powinna zostać jego sojuszniczką, ale jednak nie to go w niej irytowało, ale jej sposób bycia. Bo faktycznie Masters przejawiała bezdenną głupotę w tym co mówiła i robiła. Nie chodzi o to, że odejmuję jej wiedzę, ale chodzi o to, że takie naiwne podejście do życia jest urocze u dzieci w wieku pięciu lat. Ale jednak Masters bardzo zaimponowała House'owi kiedy błysnęła swoją wiedzą na temat czarnej ospy i poniekąd uratowała mu życie. Zaczął ją w końcu inaczej postrzegać i to się zmieniło do tego stopnia, że specjalnie dla niej załatwił miejsce w swoim dziale stażyście. Chodziło mu tylko i wyłącznie o nią i był w wielkim szoku kiedy odmówiła. On naprawdę musiał ją polubić skoro takie coś zrobił.
Masters i pozostali
Podobnie jak to było w przypadku House'a to reszta też była nią zirytowana. Niechęć do współpracy jeśli w grę wchodziło kłamanie, wielka szczerość w stosunku do pacjentów i jej samo bycie w zespole było irytujące. Ale uważali ją za mądrą dziewczynę i spodziewali się, że House w końcu ją zmieni. Tak się stało bo Martha w końcu skłamała dla dobra pacjenta, ale i tak odeszła. Poza tym jakiś większych związków z zespołem nie było. Oni woleli by siedziała w szpitalu z dala od pacjentów a ona nie protestowała.
Podsumowując.
Lubiłam ją. Chyba jestem jedną z niewielu osób, które mogą powiedzieć, że lubią Marthę Masters. Mi właśnie podobało się to jaka była, że nie dała się przekonać House'owi do bycia kimś innym. Pomimo tego, że on ją wiecznie zwalniał, obrażał i zmuszał do czegoś co było wbrew jej zasadom to pozostała sobą i to było coś naprawdę fajnego i innego. Niestety, nie można o niej zbyt wiele napisać bo pojawiła się tylko na chwilę, ale dla mnie była naprawdę świetną osobą i podejrzewam, że House by mógł się od niej naprawdę wiele nauczyć.
@Kwarc, przede wszystkim Masters odpadła w połowie sezonu, gdyż Amber Tamblyn nie chciała grać w Housie. Dlatego odeszła. Poza tym każdy ma swój własny gust. Ja napiszę tylko tyle, że mówienie prawdy jest w tych czasach rzadkością. Każdy kłamie, kręci i kiedy pojawia się ktoś kto zupełnie nie pasuje do tej reguły to jest beznadziejny. Ja mówię prawdę prosto w oczy bo tak jest łatwiej. Mam pełno wrogów i owszem, ale grunt to się nie przejmować. Staram się nie kłamać i robię to tylko wtedy kiedy jest to absolutnie konieczne. Dlatego Masters jest mi bliska. Może i nie tak bliska jak moja ulubienica, czyli Cameron, ale ja nie uznawałam Masters za irytującej osoby. Co do przekazywania wiedzy przez Masters się nie zgodzę. Ona była absolutnie inteligentną osobą a to, że wystąpiła w kilku odcinkach działało na jej niekorzyś ponieważ nie miała pełnego pola do popisu.
Poza tym Martha M. Masters to prawdziwa osoba, więc podejrzewam, że ten całokształt osoby pokazany w serialu na żywo jest dziesięć tysięcy razy pociągający niż zostało to przedstawione w serialu. Chciałabym spotkać prawdziwą Marthę M. Masters.
Po pierwsze zdania zaczynamy od wielkiej litery. Czy wiele osób lubi Masters, tak? To dziwne, że wypadła z obsady w połowie sezonu. Większość ludzi nie lubi ją, bo jest mądra i inteligentna? Nie powiedziałbym. Jak już to jest przesadzona, ot taki stereotypowy kujon. No chyba, że znajomość stałej Eulera do dwudziestej liczby po przecinku to standard w amerykańskich szkołach. Potrafiła przekazać swoją wiedzę? Czemu tego nie zauważyłem? Zwykle to ona nie miała żadnego zdania. Nie odchodziła się z tym jako pani tego świata? Tak, to prawda. Zachowywała się jak chodząca świętość. Już Cameron miałą wydatne sumienie, ale ta była wręcz przez nie paraliżowana. Okłamać pacjenta? Nie, bo to niemoralne. Okłamać Cuddy? Nie, bo to niemoralne. Zrobić cokolwiek? Nie bo to niemoralne. Tak... to jest bardzo ciekawe.
ja nie powiem, że poglądy inne niż wszyscy są mongolskie. każdy lubi to co uważa za fajne i nikt nie powinien w ten sposób mówić o guście innej osoby. Martha M. Masters była fajna. ja tak uważam i wiele osób tak uważa. większość osób jej nie lubi tylko dlatego, że jest mądra, inteligentna i potrafi swoją wiedzę przekazać, ale w skromny sposób a nie obchodzi się z nią jakby była panią całego świata.
Nie chcę nic mówić, ale twoje poglądy są jakieś mongolskie. Najciekawsze postacie są dla ciebie nijakie, a te męczące w kit uważasz za najfajniejsze. Przesadzona w każdym calu Masters ciekawa? No ludzie... Scenarzyści potrzebowali hamulca dla House'a i dali Marthę, ale niestety nie mieli na nią w ogóle pomysłu. Chodząca encyklopedia i wyrzut sumienia w ciotkowatym stroju. I to ma być fajne?