Dr Gregory House
Autor: ToAr | Kategoria: Postacie | data: 18 czerwca 2011 | Odsłon: 2503
Dzisiaj w kolejnej odsłonie mojej serii o Housie przedstawiam moje przemyślenia dotyczące doktora Erica Foremana.
Doktor Eric Foreman jest czy raczej był nadętym bufonem. Tak, takie było moje odczucie kiedy go zobaczyłam w pierwszym odcinku. Milczący, z ironicznym uśmieszkiem, fałszywy, dążący do władzy. Nie obchodziło go nic ani nikt. Dbał tylko o siebie, udawał, że słucha House'a kiedy za jego plecami robił wiele innych rzeczy. Traktował wszystkich z góry i uważał się za kogoś lepszego od kolegów z zespołu i również od samego House'a. Nie dał się lubić, przynajmniej takie jest moje odczucie, ale ja oceniam tu z mojej perspektywy.
Foreman i House
Foreman od samego początku uważał House'a za inteligentnego dziwaka. Słuchał go, wykonywał jego polecenia i gadał za jego plecami. Pokazał swoją wyższość zwłaszcza podczas zawieszenie licencji House'a, kiedy był jego szefem. Okazał się być wrednym dupkiem, który czekał aż go w końcu ktoś dopuści do władzy. Często zdarzało się tak, że bruździł za plecami swojego szefa, donosił, ale kiedy przyszło co do czego okazał się być lojalnym pracownikiem i może przyjacielem. Poza tym on nie chciał być jak House. W pewnym momencie swojego życia uznał, że staje się dokładnie taki sam i to było powodem jego odejścia. Kiedy jednak wrócił do zespołu House'a i musiał znosić wredne uwagi House'a, przestał na to zwracać uwagę i skupił się na tym co robił najlepiej, czyli pomaganiu pacjentom, których House delikatnie mówiąc ignorował.
Foreman i Cameron
Postanowiłam zrobić osobny wątek dla tej dwójki z wiadomych względów. Foreman nigdy nie był miły dla nikogo, ale to Cameron cierpiała najbardziej. To on ukradł jej artykuł, wiedział, że ona pisze o tym temacie, dał jej materiały a potem bezczelnie to opublikował. To było naprawdę nie fair. Poza tym stwierdził, że nie są przyjaciółmi, nigdy nimi nie byli i nigdy nie będą. Widać było, że kochająca wszystkich Cameron cierpi. Poza tym Foreman pokazał jak bardzo dba o siebie kiedy skaleczył ją zakażoną strzykawką. Nie obchodziło go, że Cameron może umrzeć, obchodziło go tylko jego dobro i to czy zostanie wyleczony. Dopiero w kolejnych sezonach zaczął ją bardziej doceniać i nawet z jego ust padło słowo „przyjaciółka”.
Foreman i Trzynastka
Ten związek z góry był skazany na porażkę, ale jednak uważam, że przyniósł Foremanowi wiele dobrego. Zmieniło go to na lepsze, zaczął zauważać potrzeby innych, w końcu doszedł do tego, że wokół niego są też inni ludzie. Chociaż ten związek nie przetrwał to zrobił z Foremana człowieka. To, że zaczął się spotykać z Trzynastką sprawiło, że zaryzykował karierę dla wyższego dobra. W końcu przestał myśleć tylko o sobie i swojej karierze a zaczął myśleć o innych. Do samego końca dbał o Trzynastkę i zaczął też dbać o innych. Mimo że nie darzę Trzynastki wielką sympatią to cieszę się, że potrafiła zmienić Foremana w lepszego człowieka.
Podsumowując.
Nie będę się rozpisywać na temat Foremana i pozostałych, chociaż można wspomnieć Tauba, który stał się jego wielkim przyjacielem i Chase'a, którego Foreman zaczął w końcu postrzegać jako potencjalnego przyjaciela. Ważne jest, że Foreman przez te wszystkie lata wydoroślał. Przestał być wrednym egoistą i przestał się obawiać, że stanie się taki jak House. Zaczął zauważać ludzi wokół siebie, zaczął uważać tych ludzi za kogoś więcej niż znajomych z pracy. Otworzył się na innych i dlatego śmiało można powiedzieć, że jego postać w końcu stała się człowiekiem. Jest troskliwy, potrafi być miły i interesuje się problemami innych a nie tylko czubkiem własnego nosa. Mam nadzieję, że tak już zostanie bo zaczynam doceniać tą postać.
masz racje. Foreman stał sie lepszym człowiekiem (np. gdy zgodził sie zamieszkać z Taubem)