Ludzie są najgorszym źródłem informacji o samym sobie.

Dr Gregory House


Izba przyjęć: House, czyli jak pozostać sobą

Autor: ToAr | Kategoria: Postacie | data: 18 czerwca 2011 | Odsłon: 1895


Kolejnym bohaterem mojej serii jest tytułowa postać serialu, czyli doktor Gregory House. Dlaczego nie zaczęłam serii od tej właśnie postaci? Sama nie wiem, ale poszedł na drugi ogień, więc zapraszam do poznania moich wniosków.



Doktor Gregory House jest postacią naprawdę bardzo skomplikowaną. Ciężko przedstawić go jednoznacznie bo złożoność tej postaci chyba przeraża najwybitniejszych psychologów. Wiadomo jednak, że można go kochać lub można go nienawidzić, ale nie można być wobec niego obojętnym.

Gregory House to lekarz bardzo dobry, żeby nie powiedzieć Bóg wśród lekarzy. Pomimo jego opryskliwości to ja osobiście chciałabym być jego pacjentką. House stara się pomagać i chociaż może jest przy tym chamski i wredny to jednak umiejętności nie można mu odebrać. Pytanie jest jednak bardzo trafne i zadawane przez wiele osób – jakim cudem lekarz-narkoman, który ma kompleks Boga jest aż tak kochany? Żeby odpowiedzieć na to pytanie chcę przeanalizować kilka jego związków. Ciężko jest przeprowadzić dokładną analizę, ale pokrótce postaram się przekazać najważniejsze fakty.

House i Wilson

Wspaniały diagnosta i równie wspaniały onkolog. Para nie do zdarcia, która jest ze sobą od wielu lat i nie zapowiada się, że coś ma się w tym związku zmienić. House wielokrotnie pokazał, że jest wredny i złośliwy i najbardziej obrywa się właśnie Wilsonowi (wsadzanie ręki do garnka z wodą, rozkręcanie krzesła itp.). Wilson na pierwszy rzut oka wygląda na taką ciapę, ale okazuje się, że dorównuje House'owi w jego złośliwościach (przepiłowana laska). Z analizy tego związku wynika, że House więcej zabiera niż daje a raczej tylko bierze. Nie wygląda na to, że zależy mu na Wilsonie, którego stara się wykorzystywać na każdym kroku. Jednak wielokrotnie pokazał, że zależy mu na przyjacielu (jak na przykład kiedy Wilson odszedł ze szpitala po śmierci Amber). Mimo wszystko House'owi zależy na Wilsonie i podejrzewam, że w razie czegoś House by się zachował jak na prawdziwego przyjaciela przystało.

House i Cuddy

Najlepsze sceny są jak House rozmawia z Cuddy. Od początku coś go do niej ciągnie i po prostu uwielbia robić jej różne psikusy (o ile można to nazwać psikusami, ale np. poluzowana szuflada, roztrzaskany sedes) a ona zazwyczaj panuje nad sobą jednak kiedy straci panowanie nad sobą to House również cierpi (ukradziona laska, wmontowany próg w drzwiach, zabrane meble). Zazwyczaj to wszystko jest bardzo zabawne i naprawdę nie da się chociaż nie uśmiechnąć na te seksistowskie odzywki House'a i jego wredne komentarze. Ona stała przy nim w jego największych dołach i depresjach mimo że bardzo często ją ranił i odpychał (np. kiedy miał halucynacje i wykrzyczał na cały szpital, że z nią spał). Od początku widać było, że coś ich do siebie ciągnie, ale kiedy w końcu nastąpiło to tak długo wyczekiwane pojednanie to zaczęło robić się nudno. House nadal był wredny, ale zaczął oszczędzać swoją dziewczynę. Kiedy w końcu się rozstali to House znów wrócił do swych starych złośliwości, ale jednak coś go blokowało w kontaktach z Cuddy. Szkoda, że to się zakończyło jak się zakończyło, ale ja nie jestem fanką Huddy i nigdy nie będę.

House i zespół

Tutaj można się rozpisywać, ale postaram się krótko. House uwielbia dręczyć swój zespół. Ulubionym tekstem House'a jest „Jesteście idiotami”. Bardzo ciężko jest mu zaimponować i raczej się to nie zdarza a jeśli nawet to i tak nie ma żadnych szans na pochwałę inną niż „Dobra robota”.

Foreman – ulubiony obiekt żartów House'a. Rasistowskie, ale jednak zabawne komentarze na jego temat (np. "Nie bez powodu tablica jest biała", "Ziomal"), wieczne wypominanie, że zatrudnił go bo potrafi się włamywać i ostatnio coraz częstsze zgadzanie się z tym co Foreman mówi. Ten związek raczej nigdy nie wypali, gdyż oboje są tak samo uparci. House nigdy nie mógł przyjąć do wiadomości, że Foreman może być jego przełożonym i kiedy ta chwila nastąpiła to House starał się zamienić te dni w prawdziwe piekło.

Chase – House nigdy specjalnie za nim nie przepadał. Cały czas mówił, że pracę załatwił mu bogaty tatuś, wyśmiewał się z jego akcentu (np. "Nigdy nie rozumiem co on do mnie mówi"), nazywał go pięknisiem i w zasadzie miał trochę racji. Chase to lizus bez własnego zdania, który albo mówił coś by zaimponować szefowi, albo milczał co tak czy inaczej wkurzało House'a. Jednak kiedy przyszło co do czego to pozwolił mu wrócić do zespołu i można powiedzieć, że przyjął go z otwartymi ramionami.

Cameron – od zawsze House uważał, że jest piękna (choć nie tak piękna jak Chase, np. po zaręczynach nazwał ją "Drugą co do piękności panią Chase"), jednak liczył się z jej zdaniem co wielokrotnie było widoczne (przyjmował przypadki, które mu podsunęła). Może wpływ na to miała jej niespełniona miłość do niego, ale przecież on sam nie protestował kiedy Cameron zaproponowała mu randkę w zamian za powrót do pracy. Lubił sobie z niej żartować, ale jednak żarty były subtelne, czasem chamskie, ale jednak mniej wredne od żartów z Cuddy.

Trzynastka – ją House szanuje. Widać to, że ona go intryguje tymi swoimi tajemnicami. House uwielbia szukać haków na innych i często wykorzystuje to dla swoich własnych celów, ale jeśli chodzi o Trzynastkę to jest bardziej poufny. Odebrał ją z więzienia i nie pisnął o tym ani słowa. Podejrzewam, że ta znajomość nie raz nas zaskoczy.

Taub – House trzyma go na dystans, nie traktuje go poważnie i lubi go dręczyć. Taub jest jaki jest, ale można powiedzieć, że jest dobrym lekarzem. Stara się nie wychylać, jest lizusem i jak trzeba to zawalczy o swoje co się zdarza niestety rzadko. Na House'a nie ma jakiegoś wielkiego wpływu.

Podsumowując.

House mimo zawirowań w życiu przez te siedem sezonów się nie zmienił. Czasem był spokojniejszy a czasem potrafił naprawdę wybuchnąć, ale to wciąż ten sam House, którego poznaliśmy i pokochaliśmy. Dlaczego go kochamy? Bo jest właśnie inny. Mam już dość tych przesłodzonych lekarzy, którzy z uśmiechem na ustach słuchają dolegliwości a potem wystawiają diagnozę i tyle. House jest inny, jest nieobliczalny a co za tym idzie jest ciekawy. Jego zachowanie jest intrygujące i jak to kiedyś powiedział Barney Stinson "To jest tak, że zastanawiam się co on zaraz zrobi? Nie wiem, ale naprawdę chcę się dowiedzieć".

lilly_kane



Zgłoś błądStaramy się, aby na tej stronie były jak najbardziej wiarygodne informacje. Jeżeli, więc zauważysz jakikolwiek błąd, to prosimy o zgłoszenie go wraz z podaniem linka do strony, na której się znajduje. Możesz się z nami również podzielić uwagami na temat strony. Za wszelką pomoc dziękujemy!
wasze komentarze (2)Dodaj kometarz »
  • Allison Chase
    Allison Chase20 czerwca 2011, 14:54:07
    IP: 33bb687bb330

    wybacz, ale nie trafiłaś. osoba, która to pisze ma lat 24 a wszystkie opisy to są jej prywatne przemyślenia (co łatwo sprawdzić klikając na linka do oryginalnego tekstu publikowanego na popcornerze). osoba ta nie czytała ani jednej książki o Housie gdyż zaczęła serial oglądać niedawno. więc pudło koleżanko.

  • asdasda
    asdasda20 czerwca 2011, 13:39:47
    IP: e96c14d44943

    wydaje mi się, że te wszystkie oceny bohaterów serialu pisze trzy, może czternastolatka. Większość 'inteligentnych' zdań wcale nie świadczy o inteligencji osoby piszącej, a tylko ludzi piszących książki o House'ie, z których te teksty są żywcem odpisane. Aż nie chce mi się czytać pozostałych opisów, bo książki o House'ie przeczytałam i nie liczę na to, że doczytam w tych tekstach coś nowego