Wydra wcześniej była rozchwytywaną modelką, teraz zaś wzięła się za aktorstwo. Głośno na jej temat zrobiło się, gdy wystąpiła w popularnym serialu medycznym "Dr House". Odcinek został wyemitowany 21 marca i nazywa się "Fall From Grace". Wydra gra w nim Dominikę Petrovą, emigrantkę z Rosji, która bierze ślub z głównym bohaterem serialu. Wszystko wskazuje na to, że jej postać pojawiać się będzie do końca obecnego, siódmego sezonu. W tym roku na ekrany kin mają wejść też dwa filmy z jej udziałem.
Piotr Guzik: Jak to jest być żoną najsłynniejszego doktora na świecie?
Karolina Wydra: Super! (śmiech ) Muszę jednak zaznaczyć, że Hugh Laurie, aktor grający jego postać, na co dzień nie jest takim wrednym człowiekiem. Wprost przeciwnie, jest bardzo życzliwy, miły i profesjonalny.
Jak ci się udało dostać do serialu?
- Wszystko odbyło się w tradycyjny sposób. Jestem zarejestrowana w agencji aktorskiej, wezwano mnie na casting. Potem jeszcze było spotkanie z producentami, po którym dowiedziałam się, że mam rolę.
Ucieszyłam się, i to nie tylko ze względu na to, że wiedziałam, iż pojawię się w popularnym serialu. Podobała mi się postać Dominiki, chciałam nadać jej sympatyczny charakter. I z tego co wiem, spodobała się widzom.
W serialu wzięłaś ślub z House'em. Możesz zdradzić, co będzie dalej?
- Producenci serialu strzegą tajemnicy scenariusza, jak tylko mogą. Dlatego choć wiem, co będzie dalej z Dominiką, jak potoczą się jej losy, to nic nie mogę powiedzieć.
W tym roku będzie można zobaczyć ciebie w dwóch filmach.
- Pierwszy to komedia "Crazy, Stupid, Love". Gram tam dziewczynę, którą jeden z głównych bohaterów - grany przez Ryana Goslinga - poznaje w barze. Film jest już gotowy i na ekrany kin ma trafić w wakacje.
Drugi obraz z moim udziałem to thriller psychologiczny "After". To opowieść o dwojgu ludzi, którzy poznają się podczas podróży w autobusie. Okazuje się, że są z jednego miasta i mieszkają na jednej ulicy. W pewnym momencie pojazd, którym podróżują, ulega wypadkowi. Jako jedyni wychodzą z niego cało i muszą ustalić, dlaczego tak się stało. Premiera zaplanowana jest na koniec roku. Dla mnie to obraz o tyle ważny, że po raz pierwszy gram postać pierwszoplanową.
Zanim zostałaś aktorką, byłaś modelką.
- Można powiedzieć, że wszystko zaczęło się dosyć przypadkowo, gdy byłam z mamą w centrum handlowym w Los Angeles. Podszedł do nas mężczyzna, który stwierdził, że nadawałabym się na modelkę. Miałam wtedy 16 lat i poleciałam na sesję do Japonii. Ale modelką tak naprawdę zostałam, gdy miałam 19 lat i przeniosłam się do Nowego Jorku. Zajmowałam się tym osiem lat.
Cały czas jednak czułam pociąg do aktorstwa. Będąc w Nowym Jorku, miałam okazję poznać Mike'a Figgisa, reżysera filmu "Zostawić Las Vegas". Zagrałam w jego krótkim filmie, który był dołączany do DVD z "King Kongiem". Można powiedzieć, że to był dla mnie punkt przełomowy, który zaważył na tym, że postanowiłam przestać być modelką i zacząć grać. W tym celu wróciłam do Kalifornii, gdzie biznes kinowo-telewizyjny jest o wiele bardziej rozbudowany niż w Nowym Jorku. Tam przede wszystkim chodzi o modę i teatr, a mnie interesowały występy przed kamerą.
Pochodzisz z Opola. Jak wspominasz rodzinne miasto?
- Darzę Opole ogromnym sentymentem. Do 11. roku życia mieszkałam przy ulicy Sienkiewicza i chodziłam do Szkoły Podstawowej nr 21. Moje ulubione miejsca to staw z fontanną przy ulicy Barlickiego, bo często chodziłam tam z rodzicami na spacery, zoo na wyspie Bolko, bo uwielbiam
zwierzęta, a także katedra, w której byłam ochrzczona i w której miałam Pierwszą Komunię.
Dlaczego wyjechałaś do USA?
- Rodzice chcieli po prostu sprawdzić, jak nam tam będzie. Nie kierowały nimi powody materialne, tylko ciekawość. Tak się złożyło, że udało im się wylosować zieloną kartę [dokument uprawniający do pracy oraz bezterminowego pobytu na terenie USA - przyp. red.]. To skłoniło ich do decyzji, byśmy jednak zostali na miejscu. A ja pokochałam słońce Kalifornii.
Do Polski już nie zamierzasz wracać.
- Polskę staram się odwiedzać, kiedy tylko mogę. Jak byłam młodsza, to rodzice co roku wysyłali mnie z bratem na wakacje do ojczyzny. Wydali na to majątek, ale chcieli, byśmy pamiętali, skąd pochodzimy, i nie stracili kontaktu z krajem. To przyniosło skutek, bo czuję się mocno związana z rodzinnym krajem. Zawsze gdy lecę do Polski lub przelatuję nad terytorium kraju, to czuję wzruszenie. Bo choć mogę mieszkać w każdym miejscu na świecie, to w głębi serca zawsze będę Polką. Nikt nie może mi tego zabrać.
Jak często bywasz w Opolu?
- Zawsze gdy jestem w Polsce. Lubię odwiedzać miejsca z mojego dzieciństwa. Kiedyś mogłam to robić częściej, ale wraz z rozwojem kariery mam coraz mniej czasu. W Opolu ostatni raz byłam sześć lat temu. Miasto zmienia się na lepsze. Wygląda coraz piękniej. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła zobaczyć je ponownie. Być może już w te wakacje.
Bardzo możliwe jest, że właśnie w Opolu odbędzie się polska premiera "After". Starają się to zorganizować producenci tego filmu. Mam nadzieję, że uda się to zrealizować, bo Opole to "moje" miasto. Ze wszystkich miejsc, w jakich mieszkałam, tylko w Nowym Jorku czułam się równie dobrze.