Czy nie zauważyliście, że wielkie kobiety gotowe do samopoświęcenia, Joanna d’Arc, Matka Teresa… inne nie przychodzą mi teraz do głowy, za...

Dr Gregory House


Izba przyjęć: Zakochany lekarz, pogrzebany serial

Autor: mrukasia | Kategoria: Serial | data: 15 października 2010 | Odsłon: 4770


Dr Gregory House to genialny, lecz charakterny lekarz diagnostyk. Nie lubi pacjentów i stosuje kontrowersyjne metody, ale bezbłędnie diagnozuje najtrudniejsze przypadki.



House miał wszystkich powalić na kolana, powracając z siódmym sezonem własnych przygód. Wydarzyło się to, na co wszyscy (podobno) czekaliśmy - Greg House i Lisa Cuddy w końcu zostali parą.

Nie można było nie mieć dużych oczekiwań pod względem aktualnego sezonu tego serialu. Ostatni odcinek poprzedniego był naprawdę mocny i dobry. W jego ostatnich minutach kompletnie rozbity po śmierci pacjentki Gregory balansował nad przepaścią powrotu do narkotycznego piekła uzależnienia od vicodinu. I wtedy zjawiła się Cuddy - choć wyskoczyła z pudełka jak diabeł, okazała się iście anielskim kołem ratunkowym! House, mogąc wybierać między jej miłością, a vicodinem, wybrał oczywiście Lisę.

Siódmy sezon rozpoczął się w tym samym miejscu, w którym zakończył szósty. Teraz główną atrakcją serialu jest wątek "docierania" się związku Cuddy i House.

Niestety, poza błyskotliwymi dialogami, które zawsze były mocną stroną serii, scenarzyści jakoś nie potrafią pewnie "wskoczyć" na rozwijanie pozostałych wątków.

Wiadomo było, że House nie może się diametralnie zmienić - byłoby to nie tylko nienaturalne, ale i szkodliwe dla formuły serialu - przecież kochamy zjadliwego, zgryźliwego kulawca, a nie głupio uśmiechniętego, zadowolonego z siebie House'a!

Równocześnie Greg musi zmienić się choć trochę, by jego związek z Cuddy miał szanse powodzenia. Niestety, chyba coś scenariuszowo jednak nie zagrało - w ich związku (mimo że rzeczywiście jest pełen zwrotów i konfliktów) brakuje dramatyzmu.

Odcinek "Selfish" wyznaczył dobry kierunek, po raz pierwszy ukazując starcie Cuddy i House na poważnie i bez wygłupów. Niestety, potem znów tempo trochę spadło.

Już od kilku sezonów bolączką "Dr. House'a" jest to, że kolejne przypadki medyczne, które rozwiązuje jego zespół, są dość nudne i niewiele osób śledzi je z przyjemnością. To się nie zmieniło w siódmej serii - a szkoda.

W ekipie (zwłaszcza po odejściu Trzynastki) wieje nudą. Za mało jest napięcia między lekarzami drugiego planu. Rozmowa (właściwie ostra sprzeczka) Foremana i Chase'a na schodach w odcinku "Massage Therapy" to dobry znak - miejmy nadzieję, że to pierwsza jaskółka wątków tego typu.

Podsumowując: mimo że prowadzony ślamazarnie i trochę bez pomysłu, to i tak wątek związku Cuddy i House'a jest najmocniejszą stroną kolejnego sezonu serialu. Z innych, też bardzo ważnych, trochę wieje nudą i powtarzalnością.

Miejmy nadzieję, że szybko się to zmieni i serial znowu nabierze rumieńców!

swiatseriali.pl



Zgłoś błądStaramy się, aby na tej stronie były jak najbardziej wiarygodne informacje. Jeżeli, więc zauważysz jakikolwiek błąd, to prosimy o zgłoszenie go wraz z podaniem linka do strony, na której się znajduje. Możesz się z nami również podzielić uwagami na temat strony. Za wszelką pomoc dziękujemy!
wasze komentarze (7)Dodaj kometarz »
  • fasolka43
    fasolka4315 października 2010, 19:47:15
    IP: 0618301c7aa6

    Zgadzam się (niestety) Strasznie banalne póki co, a ta scena z symboliczną akceptacją Housa razem z jego kalectwem (Cuddy całuje jego chorą nogę) to juz szczyt. Mam nadzieję, że to tylko przejściowe i miło nas zaskoczą

  • ola5083
    ola508315 października 2010, 18:47:40
    IP: 0ddd1e557ff3

    gówno prawda!!!!!!!!!

<< 1, 2