Dr Gregory House
Autor: Anonim | Kategoria: Postacie | data: 21 lipca 2010 | Odsłon: 2114
Chociaż jako dr Gregory House diagnozuje najtrudniejsze medyczne przypadki, prywatnie unika dawania rad. Przez lata odnosił sukcesy w… użalaniu się nad sobą i zatruwaniu życia innym.
Po sześciu latach w skórze House’a nie zaczął się pan do niego upodabniać?
- Nie. I raczej mi to nie grozi, chociaż naprawdę lubię tego faceta. Po pierwsze: jest piekielnie inteligentny, a ja wcześniej zawsze grałem głupich ludzi: klaunów i błaznów.
Po drugie: nie zgadzam się z opinią, że brakuje mu umiejętności odczuwania współczucia i życzliwości. On tylko nie czuje potrzeby ich okazywania, a to jest różnica.
Widzowie chyba też go lubią, bo starają się usprawiedliwiać jego zachowanie. Dlaczego?
- Złe cechy House’a, jego moralne upadki czy aspołeczne zachowania są łagodzone przez jego umiejętności jako
Podobno czytając skrypt odcinka pilotowego, był pan przekonany, że House to bohater drugoplanowy…
- Rzeczywiście. Tradycją amerykańskiej telewizji jest, że główny bohater jest zawsze moralnie dobry, co też oznacza, że zawsze jest przystojny, bo dobry wygląd i moralne oddanie idą w Hollywood w parze. Te cechy ma Wilson, ale nie House.
A jak Pan wytłumaczy brak wiary w sukces serialu?
To wina statystyki (śmiech). Statystycznie liczba amerykańskich seriali, które po pilocie dostają zielone światło na cały sezon, a potem zostają przedłużone na kolejny, naprawdę nie jest duża.
Serial odniósł sukces. Jest pan gotowy na 10 sezonów?
Nie wiem. House jest zbyt niestabilny na 10 sezonów. Tkwi w nim element samodestrukcji.
Czy to oznacza, że House nigdy nie będzie szczęśliwy?
House to nałogowiec. Jest uzależniony nie tylko od obsesji
A aktor Hugh Laurie jest szczęśliwy?
Przez lata próbowałem przekonać siebie do myślenia, że szklanka jest w połowie pełna. Efekt był mizerny. Odnosiłem jednak ogromne sukcesy w użalaniu się nad sobą. Musiało upłynąć dużo czasu, zanim zrozumiałem, że zatruwam życie innym. Przestałem się więc użalać nad sobą. Rodzina i przyjaciele odetchnęli z ulgą, a ja poczułem się szczęśliwy.
Czy zdarza się panu postawić diagnozę?
Mój ojciec był lekarzem, a ponieważ miałem głos łudząco podobny do jego głosu, zdarzało mi się wystawiać diagnozę przez telefon. Oczywiście nie decydowałem o sprawach życia czy śmierci. Starałem się dawać neutralne porady, a najczęściej sugerowałem zażywanie tego, co wcześniej zapisał ojciec. O ile wiem, nie straciłem ani jednego pacjenta! To jednak przeszłość. Gdybym dziś znalazł się w takiej sytuacji, natychmiast wyjaśniłbym nieporozumienie. Nie mam
- Nie oszukujmy się: to House jest błyskotliwym lekarzem, a Laurie ma mózg wielkości orzecha. Miałem w ręku kilka numerów
Gdyby jednak dr Hugh Laurie musiał udzielić zdrowotnej rady, jak by ona brzmiała?
Jedzcie więcej zielonych warzyw. Ja nie jadłem i popatrzcie, na kogo wyrosłem (śmiech).
Możesz być pierwszą osobą, która doda komentarz.