Dr Gregory House

Jeżeli jesteście nadal fanami serialu "House" i z niecierpliwością czekacie na rozpoczęcie siódmej serii to znaczy, że prawdopodobnie cieszycie się z kierunku, w którym zmierza prywatne życie głównego bohatera. Zwłaszcza, że do tej pory przecieki na ten temat były wyjątkowo optymistyczne. Ale nie tak szybko. Hugh Laurie przestrzega przed zbytnim entuzjazmem. "Ja bym na waszym miejscu trochę wyluzował" - mówi aktor.

Na szczęście tylko trochę, bo House w siódmej serii będzie szczęśliwy. Brzmi to może dziwnie i nierealnie, ale ten facet nareszcie poczuje się lepiej. Będziemy go mogli zobaczyć uśmiechniętego, radosnego i czerpiącego przyjemności z życia u boku swojej ukochanej Cuddy. Tyle, że takie obrazki dla tych, którzy znają wybiegi scenarzystów ( i wiedzą, że w "Housie" nic nie jest takie jak się wydaje), mogą oznaczać jedno: ten związek jest przeklęty i są to dobre złego początki. Dla tych Hugh Laurie ma zaskakującą informację - Nie koniecznie musi być tak źle - mówi - Choć oczywiście pogódźmy się z tym, że ani House ani Cuddy nie wchodzą w ten układ z "czystą kartą".

To oznaczać może tylko, że po pierwszym wybuchu radości bohaterów czeka ciężka przeprawa, która na szczęście wcale nie musi zakończyć się dramatem. Dziś jest zdecydowanie za wcześnie by się cieszyć, ale też należy powstrzymać się od defetystycznych wizji.

Hugh Laurie żartuje, że zanim zaczęli kręcić siódmą serię odbył tygodniowe szkolenie z bycia szczęśliwym. - Gwiżdżę więcej niż zazwyczaj - mówi.

Podsumowując: może być lepiej niż sądzimy, choć proces przebiegnie trudniej niż można by tego oczekiwać. Tylko czy szczęśliwy House nie będzie oznaczał nudnego House'a? Miejmy nadzieję, że nie.

popcorner.pl

Redakcja serwisu HouseMD.info.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść nadesłanych artykułów oraz komentarzy.