Miło mi ogłosić wszem i wobec, że jesteśmy tak zgrani, że ty masz na sobie moją bieliznę a ja noszę twoją.

Dr Gregory House


Izba przyjęć: Fajnie mieć pięć lat

Autor: ToAr | Kategoria: Aktorzy | data: 23 kwietnia 2010 | Odsłon: 1695


Trudno sobie wyobrazić serial "Dr House'" bez dr Cuddy - protektorką i obsesją niesfornego lekarza.



To dr Cuddy pozwala Gregoremu House'owi na wykonywanie nieszablonowych procedur, łagodzi spory z pracownikami szpitala. Ale również jest obiektem skrywanego uczucia, a nawet dość końskich zalotów (kiedyś House kazał współpracownikom zdobyć jej bieliznę). Związek Cuddy i House'a to przykład na powiedzenie "kto się lubi, ten się czubi", a w dodatku podnosi temperaturę serialu.

Rozmowa z Lisą Edelstein, serialową doktor Cuddy

Dave Waldon: "Dr House" pokazuje, że telewizja ma coraz więcej dobrych propozycji dla kobiet w twoim wieku...

I dzięki Bogu! Po tym, co ostatnio dzieje się w moim życiu, czuję, że znalazłam się we właściwym czasie we właściwym miejscu.

Dlaczego producenci przestali szukać młodych twarzy i chętnie zatrudniają aktorki w średnim wieku?

Sądzę, że nie chodzi o docenianie doświadczenia. Uroda i świeżość są nadal w cenie. Prawda jest taka, że dziś kobiety dłużej zachowują młodość. Nie widać po nich rzeczywistego wieku. Bardziej o siebie dbają, żyją dłużej. Kiedyś 40-latki wyglądały starzej niż dzisiejsze kobiety w tym wieku. Zmieniają się, ale nie są stare.

Trudno uwierzyć, że występująca coraz chętniej w telewizji Glenn Close jest już po sześćdziesiątce...

I Candice Bergen z "Boston Legal". Ale to trudny wiek dla kobiety. Glenn Close, która przeszła z kina do telewizji, udowadnia jednak, że ta branża ma do zaoferowania świetnym aktorom naprawdę dużo. Zaciera się granica pomiędzy prestiżem kina a telewizją. Coraz więcej aktorów zdaje sobie sprawę, że najważniejszy jest scenariusz. A dla telewizji pisze się naprawdę coraz lepiej.

Wiele osób wygląda młodo, ale czuje swój wiek. Czy ty lubisz swój wygląd, siebie jako 44-latkę?

Trudne pytanie.

A kiedy czułaś się ze sobą najlepiej?

Chyba było tak, gdy miałam pięć lat.

Pięć?

Tak. W tym wieku nic nie jest skomplikowane. Dziewczynka zakłada ładną sukienkę i to jej wystarczy, by czuć się najpiękniejszą na świecie.

Podobno zawdzięczasz obecną formę diecie.

Jestem wegetarianką. W restauracji zamawiam sałatki, obojętnie, z jakich warzyw, byle nie było w nich grzybów. Poza tym uprawiam jogę. Ćwiczę co rano, wczesnym świtem.

Wspominałaś o rosnącej przewadze małego ekranu nad kinem. Czym praca dla telewizji różni się od gry w filmach kinowych?

Telewizja to bardzo trudna branża. W zrobienie jednego filmu jest zaangażowany - tak jak w kinie - cały sztab ludzi, ale pomysły, scenariusze, a nawet budżet potrafią zmieniać się niemal z dnia na dzień. Dlatego efekt końcowy może znacznie różnić się od tego, co zakładano na początku. Pracując na planie telewizyjnym, trudno cokolwiek zaplanować, a jeszcze trudniej to realizować. Wszystko idzie błyskawicznie. Ale dzięki temu szybko zbiera się owoce tej pracy. Dlatego lubię tę branżę - od razu widzę efekty tego, co zrobiłam.

Telewizja kojarzy się z pośpiechem. Znajdujesz chwile dla siebie?

Pracujemy w naprawdę zawrotnym tempie.

A czy mimo sukcesów "Dr. House'a" planujesz występ na dużym ekranie? Albo inną rolę serialową?

Nie teraz. Nie znalazłabym na to czasu. A poza tym ta jedna rola naprawdę mi w tym momencie wystarcza.

Ale chyba mimo tak napiętego grafiku myślisz o jakichś wakacjach?

Chcę z moim chłopakiem wybrać się w podróż po Europie. A ostatnio byliśmy w Japonii i zobaczyliśmy zupełnie inną kulturę od tej, w której żyjemy. Wbrew opinii o japońskim tradycjonalizmie ludzie są tam niezwykle nowocześni.

Fani zaczepiają cię podczas takich wyjazdów?

W Japonii nie bardzo. Serial emitowany jest tam od niedawna, więc głównie rozpoznawali mnie europejscy turyści. Ale nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie. To miłe, gdy ktoś mówi mi „cześć” i chwali nasz serial. Albo gdy bez przerwy słyszę gdzieś za sobą: „Czy ona nie gra w »Dr. Housie «?”. Rozumiem ludzi narzekających na sławę. Inna sprawa, że to bywa zabawne, nawet kiedy śledzą mnie paparazzi, jak podczas wizyty w Izraelu. Próbowaliśmy im uciec, bawiliśmy się w chowanego na zabytkowych uliczkach Jerozolimy.

Czy masz w planach ślub? Pytam o twoje życie prywatne, ale też o losy serialowej doktor Cuddy...

Jest znacznie ciekawiej, gdy się nie planuje na zapas. To dotyczy też mojej pracy. Niech inni się domyślają.

wyborcza.pl



Zgłoś błądStaramy się, aby na tej stronie były jak najbardziej wiarygodne informacje. Jeżeli, więc zauważysz jakikolwiek błąd, to prosimy o zgłoszenie go wraz z podaniem linka do strony, na której się znajduje. Możesz się z nami również podzielić uwagami na temat strony. Za wszelką pomoc dziękujemy!
wasze komentarze (0)Dodaj kometarz »



Możesz być pierwszą osobą, która doda komentarz.