Witaj! [ logowanie | rejestracja ]
Co byś wolał: lekarza trzymającego cię za rękę, kiedy umierasz, czy lekarza, który przestaje się tobą interesować, kiedy zdrowiejesz? Wydaje mi się, ż...
Dr Gregory House
Izba przyjęć: Wywiad z Robertem Seanem Leonardem
Autor: rhona | Kategoria: Sezon 6 | data: 25 listopada 2009 | Odsłon: 2702
Wielbiciele doktora Jamesa Wilsona , granego w serialu „House” przez Roberta Seana Leonarda, będą mieli małą ucztę w odcinku zatytułowanym „Wilson”, którego premiera odbędzie się 30 listopada. Czas ekranowy Leonarda znacznie się wydłużył, odkąd doktor House (Hugh Laurie) zamieszkał z Wilsonem, ale nie da się tego porównać z nadchodzącym odcinkiem.
reklama | czytaj dalej →
W odcinku – jako Tucker – wystąpi Josh Malina („The West Wing”). Tucker, ocalały z choroby nowotworowej, to stary przyjaciel Wilsona. Doznaje częściowego paraliżu, w związku z czym Wilson prosi o pomoc w diagnozowaniu House’a i cały jego zespół. Kiedy jednak stan Tuckera znacznie się pogarsza, Wilson doświadcza problemu z rozdzieleniem pracy i powiązań osobistych z pacjentem. „Muszę podjąć moralna decyzję” – mówi Leonard o swojej postaci. – „Zawsze, kiedy postać ma moralne rozterki, zaczyna być interesująco. I taka jest kolej rzeczy od czasów greckich aż do dziś.” Nie będzie to pierwsza moralno-etyczna rozterka Wilsona. We wcześniejszym odcinku tego sezonu napisał mowę o eutanazji, przyznając, że wszyscy lekarze nią się posługują.
Leonard jest gotów przypomnieć fanom, że Wilson, gdzieś w środku, nie jest tuzinkowym facetem. „Nie wiem, czy ja mógłbym wejść w układy z House’m, ale Wilson jest naprawdę dziwnym człowiekiem. Ludzie często tego nie zauważają. Miał trzy żony, żyje samotnie, jego najlepszym przyjacielem jest House, zmaga się ze śmiercią każdego dnia, jego brat jest bezdomnym schizofrenikiem… Bóg jeden wie, kim byli jego rodzice! Myślę, że to bardzo dziwny, mroczny facet.”
Leonard był gotów rozmawiać o znaczeniu filmowego plakatu w gabinecie Wilsona, który intrygował fanów House’a przez wiele sezonów. „Z początku nie miałem żadnego pomysłu” – mówi Leonard, ale kiedy na konferencji prasowej wspomniał, że „Ordinary People” to jeden z jego ulubionych filmów, producent Katie Jacobs powiesiła to na murze. „Musimy mieć zgodę wszystkich aktorów, ponieważ oni też widnieją na plakacie. Myślę, że to wiele mówi o Wilsonie, a film jest fascynującym studium ludzkich czy rodzinnych relacji, ich wzajemnego na siebie oddziaływania. Komplikacje i trudności w stawianiu czoła wewnętrznym rozterkom i przyznanie tego, pozwala na bardziej przejrzyste relacje z innymi ludźmi. Myślę, że obcując codziennie ze śmiercią bądź ludźmi, którzy właśnie usłyszeli wiadomość o wyroku na siebie, cóż… onkologia to nie chirurgia plastyczna.”
Leonard cieszy się możliwością odgrywania tej roli, ale nie chciałby większej ilości odcinków z Wilsonem roli głównej. „To była moja najgorsza zmora. Żartujesz?” – Leonard zażartował. – „Kiedy czytałem scenariusz pilota serialu, Wilson występował w jakichś trzech scenach odcinka, pomyślałem zatem ‘doskonale!’ Jestem jak Carlton the Doorman (postać pijanego odźwiernego, który nigdy się nie pokazywał – tylko głos – w am. serialu „Rhoda” – przyp. tłumacza) w moim programie. Nie jestem zbyt ambitny, lubię grać najlepszych przyjaciół. Jest miło zagrać główną postać w jednym odcinku, ale nie przesadzałbym z tym. Lubię moją rolę taką, jaka jest.”
Prawdą jest, że jeśli „House” kiedyś się skończy, niech nikt się nie spodziewa ujrzeć Leonarda na ekranie telewizyjnym, chyba że w powtórkach. „Nie w ciągu miliona lat” – Leonard odpowiada na pytanie, czy zagra jeszcze w jakimś serialu. – „Los Angeles jest tlenioną, bezduszną dziurą. Preferuję pracę w teatrze. Jestem leniwy, a w teatrze zaczynasz o 7.30, kończysz o 11 i to lubię. Wstawanie o 4.00 rano i wracanie do domu o 7.30 – chyba, że jesteś William Randolph Hearst (am. magnat prasowy – przyp. tłumacza) – to lekka przesada. To dla mnie długi i nudny dzień, powinienem jednak powiedzieć, że jestem mocno przepłacany i nadmiernie nagradzany, zatem nie mogło być lepiej.”
W międzyczasie jest szczęśliwy grając wciąż w serialu „House”, tym bardziej, że innym popularnym aktorom z obsady już podziękowano za udział. O zmianach w obsadzie Leonard powiedział: „Tak jest zawsze. Pamiętam chwilę, w której usłyszałem, że Kutner odejdzie, popełniając samobójstwo. Wszyscy byliśmy zszokowani, dokładnie tak samo, jak Kal Penn. Myślę, że tak się właśnie w życiu zdarza. Ludzie sprawiają ci niespodzianki i to właśnie lubię u Dawida Shore’a i Katie Jacobs. Kal musiał odejść, znalazł inną pracę i podobało mi się, że scenarzyści powiedzieli: ‘dobra, popełnisz samobójstwo’. To było bardzo szokujące i odważne. Lubię, gdy ludzie przychodzą i odchodzą. „House” jest bardzo, bardzo dziwnym serialem i naprawdę to mi się podoba.”
Formuła serialu, bazująca na rozpatrywaniu jednego przypadku w każdym odcinku, umożliwia występy wielu gwiazd. „Chciałbym zagrać w serialu z Julie Christie, głównie dlatego, że powinniśmy się pobrać” – zażartował Leonard, szczęśliwy mąż i ojciec małej córeczki. – „Możemy rozmawiać o ‘Heaven Can Wait’ i ‘Mc Cabe & Mrs. Miller’ codziennie przez resztę życia”. W kwestii ewentualnego życia miłosnego Wilsona, Leonard powiedział bez namysłu: „Spotykałem się z Anne Dudek jako Amber przez sześć odcinków; nie można być bardziej szczęśliwym. Nie mam zamiaru swego szczęścia naciskać.”
Poleć news innym
Zobacz fotogalerię: 6x10 Wilson
wasze komentarze (0)Dodaj kometarz »
Możesz być pierwszą osobą, która doda komentarz.