To jest niebezpieczne, może go zabić, powinniście się na to zdecydować.

Dr Eric Foreman


Izba przyjęć: Operacja House - recenzja książki

Autor: ToAr | Kategoria: Książki | data: 31 października 2009 | Odsłon: 6761


Przeczytaj recenzję książki "Dr House. Biografia Hugh Lauriego i przewodnik po serialu".



Prawdopodobnie trudno byłoby dzisiaj znaleźć internautę, który nigdy nie słyszał o serialu „House MD” i jego tytułowym bohaterze – tak szczerym, że aż chamskim mizantropie, ateiście i, przede wszystkim, geniuszu diagnostyki w fikcyjnym szpitalu Princeton-Plainsboro. Liczba miłośników (czy raczej: fanatyków) tego przewrotnego medycznego serialu rośnie w niewyobrażalnym tempie – co rusz powstają nowe fora internetowe analizujące scena po scenie kolejne odcinki, doszukujące się najbardziej nawet błahych wpadek i medycznych nieścisłości, komentujące zachowanie głównych bohaterów: House’a, członków jego zespołu, Cuddy (dziekan wydziału medycyny) czy Wilsona (ordynator oddziału onkologicznego; jedyny przyjaciel House’a, jeśli tylko jakąkolwiek relację z Gregorym można określić jako „przyjaźń”). Rośnie też liczba miłośników serialu z poważnymi zaburzeniami tożsamości. Według nieoficjalnych źródeł, co drugi widz „Dr House’a” stając przed lustrem i podziwiając swój dwudniowy zarost powtarza: „Jestem jak House”. Źródła nie precyzują, niestety, czy także przedstawicielki płci pięknej masowo utożsamiają się z, dajmy na to, Cuddy, Cameron lub Trzynastką.

W każdym razie house’omania zatacza coraz szersze kręgi i przybiera coraz bardziej niebezpieczne formy. Nie dziwią więc w tej sytuacji kolejne artykuły w czasopismach, House na okładkach „Przekroju” czy „Dużego Formatu”, wywiady z Hugh Lauriem w „Playboyu” itd. Nie dziwią wreszcie oficyny wydawnicze, które – i tak ze sporym opóźnieniem (w TVP możemy właśnie oglądać odcinki 5., a w Stanach Zjednoczonych 6. serii) – zorientowały się, że oto mamy do czynienia z kolejnym (pop)kulturowym fenomenem, więc trzeba czym prędzej przetłumaczyć istniejące już książki na temat serialu i odtwórców jego głównych ról. I tak, na przykład, trafia do naszych rąk książka Dr House. Biografia Hugh Lauriego i przewodnik po serialu Paula Challena. Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości, że nie autor książki jest tutaj istotny, rozwieje je natychmiast sama okładka – zapisane niewielką czcionką nazwisko Challena odnajdziecie w lewym dolnym rogu, gdzieś w okolicach prawego kolana Hugh Lauriego. Być może miłosierny (choć, mimo tego, liczący na spore zyski) wydawca zorientował się szybko, że książka nie należy do największych arcydzieł pisarstwa około-serialowego i chciał w ten sposób oszczędzić autorowi złośliwości krytyków?

Jak nietrudno się domyślać, książka składa się – zgodnie z podtytułem – z (niezbyt obszernej i wiele zawdzięczającej Wikipedii) biografii Hugh Lauriego oraz przewodnika po serialu. Przeczytamy więc o tym, kim naprawdę jest odtwórca House’a, jakie były początki jego aktorskiej kariery oraz jak doszło do tego, że trafił do serialu Davida Shore’a. Oprócz tego – na przekór podtytułowi książki – przeczytamy także krótkie rozdziały biograficzne poświęcone pozostałym odtwórcom głównych ról w „Dr. Housie” oraz jego twórcy (wspomniany wyżej Shore). Z tej części dowiemy się przede wszystkim, że owszem, wszyscy aktorzy grający w serialu są utalentowani i wspaniali, ale tak naprawdę to „Dr House” uczynił z nich prawdziwe gwiazdy. I wiele innych oryginalnych uwag. Kilka przykładów: „Fani Dr. House’a na całym świecie są wdzięczni Lisie Edelstein za „interesującą” rolę w tym serialu – oraz za opanowanie i doświadczenie, jakie wnosi do niego co tydzień jako dr Cuddy” [s. 75]; „W aktorskim fachu zrobienie tego „jednego dużego kroku” zajmuje prawie zawsze kilka lat i trzeba w tym czasie uczynić kilka mniejszych kroczków, żeby osiągnąć sukces – jeżeli do tego w ogóle dochodzi” [s. 85]; „Obserwując, jak dobrze Morrison radzi sobie z rolą dr Cameron w Dr. Housie, można być przekonanym, że tę utalentowaną młodą aktorkę czeka jeszcze wielka kariera” [s. 93].

Druga część książki pozwala nam z kolei na lekturę pierwszych trzech sezonów serialu. Innymi słowy: na kolejnych 300 stronach zapoznamy się z – mniej lub bardziej – dokładnymi streszczeniami poszczególnych fabuł, najciekawszymi momentami i dialogami, wyliczeniem wpadek serialowych i medycznych, kłamstw danego odcinka oraz roli, jaką pełniła w nim tym razem… laska House’a (np.: „House wręcza ją Cameron” [s. 130]; „House musi ją oddać strażnikowi” [s. 204]; „House kręci nią, czekając na decyzję komisji dyscyplinarnej” [s. 233]; i mój „ulubiony” fragment: „W tym odcinku nie odgrywa większej roli – żadnych ważnych momentów, w których drewniany kompan House’a mógłby przemówić” [s. 126]). Zrozumiała jest jeszcze przyjemność płynąca z lektury zebranych wpadek medycznych serialu czy przypomnienie sobie co zabawniejszych dialogów (choć na papierze, co oczywiste, nie mają one już takiej siły rażenia), ale już czytanie streszczeń kolejnych fabuł czy tym bardziej śledzenie przygód House’owej laski nie ma większego sensu. Rzecz przede wszystkim dla miłośników powiedzenia „przeżyjmy to jeszcze raz” oraz zwolenników oglądania seriali na papierze. Przyznaję więc, że po lekturze całości tego obszernego tomu czuję się, jakbym poświęcił kilka dobrych godzin na zajęcie co najmniej mało rozsądne.

Poza tym, dobrze by było, gdyby autor książki – czepiając się nawet błahych serialowych wpadek – sam nie przekręcał faktów i nie streszczał błędnie fabuł. Kilka przykładów: data była na pocztówce, a nie „na formularzu” (s. 139); buty Foremana nie tylko są sportowe, ale przede wszystkim dokładnie takie same jak House’a (s. 144); House odkręca wodę chłopakowi, który nie umył rąk po sikaniu, a nie chłopakowi, który „potrzebuje mesli na śniadanie” (sic!, s. 186); House usiłuje postawić zakład na wyścigach koni, a nie ciężarówek (s. 237). Wpadek nie uniknęli również wydawca, tłumacze i redaktorzy tomu. Tłumaczenie i korekta w kilku miejscach – niczym sam House – kuleje, oprawa graficzna i układ typograficzny tomu pochodzą z poprzedniej epoki, a na dokładkę strony 353-360 książki otrzymujemy dwukrotnie. Nawet prawdziwy fan House’a daruje sobie „powtórki” tego rodzaju.

Podsumowując, przewodnik Challena jest sprytną (bo nastawioną na atrakcyjne honorarium) i czasochłonną, choć dość bezczelną próbą kompilacji prasowych artykułów na temat serialu, wywiadów z Laurie’em i pozostałymi aktorami, materiałów z Wikipedii oraz dziesiątek stron internetowych i forów, na których fani odwalili za autora książki kawał dobrej roboty spierając się o najdrobniejsze serialowe szczegóły. Dla osób pozbawionych stałego dostępu do Internetu oraz preferujących „dane w druku” będzie jak znalazł. Tak czy siak: pozycja dla fanatyków.

Źródło: wp.pl

Zgłoś błądStaramy się, aby na tej stronie były jak najbardziej wiarygodne informacje. Jeżeli, więc zauważysz jakikolwiek błąd, to prosimy o zgłoszenie go wraz z podaniem linka do strony, na której się znajduje. Możesz się z nami również podzielić uwagami na temat strony. Za wszelką pomoc dziękujemy!
wasze komentarze (3)Dodaj kometarz »
  • lipa
    lipa2 listopada 2009, 11:14:46
    IP: e9c1188e00df

    mnie najbardziej rozśmieszył fragment "House zostawia rower pod domem, ponieważ boli go noga" [s.254] Trzeba być skończonym ignorantem i nie zadać sobie choćby odrobiny trudu umysłowego aby pomyśleć, że osoba chodząca o lasce raczej nie jeździ na rowerze a na motorze (czego zresztą można się dowiedzieć z wcześniejszych opisów) i w tym przypadku tłumaczyć "bike" jako rower. żenada

  • angelaorosco
    angelaorosco1 listopada 2009, 22:42:09
    IP: 117b94df5a57

    A gdzie Wy macie podwójne strony? O_o' bo ja nie uświadczyłam we własnym egzemplarzu.

  • orco
    orco1 listopada 2009, 08:59:12
    IP: 7ee79d444c32

    "Poza tym, dobrze by było, gdyby autor książki – czepiając się nawet błahych serialowych wpadek – sam nie przekręcał faktów i nie streszczał błędnie fabuł. Kilka przykładów: data była na pocztówce, a nie „na formularzu” (s. 139);" - nieprawda, data urodzenia była na formularzu. Cameron użyła słowa "form", które z niewiadomych przyczyn zostało przez wichrowa kejt przetłumaczone jako "pocztówka" w napisach do odcinka 1x06.