Jeśli coś się w tobie zmieni, to czy może to być ta część, która ściga mnie po korytarzach i usiłuje zmienić?

Dr Gregory House


Izba przyjęć: Hugh Laurie: już taki jestem zimny drań

Autor: ToAr | Kategoria: Aktorzy | data: 18 października 2009 | Odsłon: 2854


Hugh Laurie czekał na sukces bardzo długo. Ale odkąd jako dr House zaczął pojawiać się co tydzień na ekranach telewizorów, szybko stał się wielką gwiazdą. Od września Dwójka emituje piąty sezon popularnego serialu, a na DVD ukazała się właśnie pełna trzecia seria!



Nikt nie lubi przebywać z człowiekiem, który cały czas użala się nad sobą. A ja taki byłem. Ale poszedłem po rozum do głowy i postanowiłem przestać zatruwać życie innym. Moja rodzina i moi przyjaciele wreszcie odetchnęli z ulgą –wspomina Hugh Laurie. Jak sam twierdzi, długo był wielkim dupkiem. Być może dlatego dziś z trudem akceptuje fakt, że jest uwielbiany przez miliony telewidzów. –Życie potrafi być naprawdę zaskakujące. Jako nastolatek byłem przekonany, że nie dożyję trzydziestki. No, powiedzmy, czterdziestki. A przecież niedawno zdmuchiwałem równe 50 świeczek na torcie urodzinowym. I byłem autentycznie szczęśliwy, bo ani przez chwilę nie pomyślałem o konsekwencjach upływającego czasu – wyznaje tajemniczy i skryty odtwórca postaci kontrowersyjnego dr. House'a z kultowego serialu.

Smaki dzieciństwa
Musiało minąć jednak wiele czasu i odcinków „Dr House'a”, by angielski aktor pogodził się z samym sobą i pokonał swoje demony. – W szkole ostro broiłem. Można nawet powiedzieć, że zachowywałem się jak chuligan. Oczywiście, wtedy czułem się buntownikiem, ale dziś, z dystansu, muszę to nazwać głupotą. Zachowywałem się jak zwykły, arogancki nastolatek. Bo tak naprawdę nie było wmoim życiu powodów do buntu. Miałem kochającą rodzinę i dobre dzieciństwo. Na szczęście swoją ignorancją nie wyrządziłem nikomu krzywdy. Dlatego mogę dziś spokojnie spojrzeć w lustro – opowiada Laurie. Był czwartym dzieckiem pochodzącego ze Szkocji lekarza rodzinnego. – Nieraz jeździłem z ojcem na wizyty domowe. Ja siedziałem w aucie, a on wycinał czyraki – śmieje się aktor. Miał głos łudząco podobny do ojca, często podszywał się pod niego i... wystawiał diagnozy przez telefon. – Nie myślcie tylko, że decydowałem o sprawach życia czy śmierci. Co to, to nie! Starałem się dawać neutralne porady. A najczęściej sugerowałem zażywanie tego, co wcześniej zapisał ojciec – mówi Laurie. I zaręcza, że wcale nie miał zamiaru zostać aktorem.

A wszystko przez dziewczynę
– Gdyby nie przypadek, a raczej pewna kobieta, dziś pewnie grzebałbym w ziemi, szukając starych skorup lub kości – stwierdza aktor. Jako kierunek studiów wybrał archeologię i antropologię w Selwyn College, filii uniwersytetu w Cambridge. – W każdym razie byłem na najlepszej drodze do zostania Indianą Jonesem – żartuje Anglik. Jak w takim razie odkrył w sobie talent aktorski? Wszystkiemu winna aktorka Emma Thompson. Była ona pierwszą dziewczyną Lauriego. To dla niej ten utalentowany wioślarz (brał udział w słynnych regatach między uczelniami Oksford i Cambridge) zapisał się do kółka teatralnego, z którego wyodrębniła się grupa Footlights. Producenci telewizyjni szybko dostrzegli talent komediowy u tego wysokiego i szczupłego chłopaka i zaczęli obsadzać go w różnych produkcjach.

– Śmiech i gagi na ekranie były najlepszym lekarstwem na moją depresyjną naturę – wyjaśnia Laurie. Największą sławę przyniósł mu sitcom „Czarna Żmija”. Niestety, kolejne role telewizyjne i filmowe (m.in. „Rozważna i romantyczna”, „Człowiek w żelaznej masce”) oraz założenie rodziny nie pomogły. W 1997 roku Laurie przeszedł załamanie nerwowe i terapię. Na szczęście udaną.

Sekrety celebryty
Dziś po starych koszmarach zostało już tylko wspomnienie, a Hugh doskonale sprawdza się nie tylko jako mąż i ojciec (razem z żoną Jo Green mają trójkę dzieci – dwóch synów i córkę), ale również celebryta. Choć, jak mówi, przychodzi mu to bardzo ciężko. – Z trudem akceptuję fakt, że jestem rozpoznawalny, a prasa chciałaby wiedzieć, co jem na śniadanie lub co kupiłem żonie na urodziny. Takie są - konsekwencje życia w Ameryce – opowiada aktor, który niedawno kupił piękny dom w dzielnicy Hollywood Hills.

– Przyjąłem rolę House'a, ale nie sądziłem, że to będzie tak długa przygoda. Kiedy okazało się, że kręcimy już szósty sezon, a będą następne, postanowiliśmy przenieść się z rodziną z Anglii do Kalifornii. I nie żałujemy. Choć moi rodacy myślą, że przeprowadzając się, zrobiłem im na złość. Swoją drogą to zastanawiające, że wszędzie, ale akurat nie w Wielkiej Brytanii, mój bohater zrobił furorę – śmieje się serialowy dr House. Co ciekawe, aktorstwo to niejedyna pasja Hugh.

Laurie właśnie skończył swoją drugą książkę – „Papierowy żołnierz”. Poprzednią, czyli zwariowany – niczym „dr House” – kryminał „Sprzedawca broni”, ma już na swojej półce każdy fan neurotycznego, ale genialnego lekarza diagnosty.

Źródło: olivia.pl

Zgłoś błądStaramy się, aby na tej stronie były jak najbardziej wiarygodne informacje. Jeżeli, więc zauważysz jakikolwiek błąd, to prosimy o zgłoszenie go wraz z podaniem linka do strony, na której się znajduje. Możesz się z nami również podzielić uwagami na temat strony. Za wszelką pomoc dziękujemy!
wasze komentarze (0)Dodaj kometarz »



Możesz być pierwszą osobą, która doda komentarz.